Jaki był ten rok? :) Jak patrzę na podsumowanko z 2013 roku, to obecny jest podróżniczo blady. Nie było podróży marzeń, nie było długich wakacji, nawet weekendowych wyjazdów jakby nie było. Było za to wiele zmian i dużo pracy. Jednocześnie ustukało się kilka fajnych chwil, które warte są odnotowania.
1. Własna chata
Robcio powiedział, że jestem materialistką :) Cóż, zakup mieszkania zmienił najwięcej. W końcu mamy dużo przestrzeni i nie musimy cisnąć się z naszymi gratami na wynajmowanym za małym lokum. Kolejna zaleta trąci starością, ale mamy spokój - nikt już nie wydziera mordy za ścianą, nikt nie robi dziwnych akcji w nocy, kiedy śpię w najlepsze. Jest pięknie. Pozbędziemy się sąsiada, który przebija mój rower stojący na klatce schodowej i będzie idealnie ;)
Na urządzanie mieszkania straciliśmy w tym roku miliony godzin. Leroy Merlin i IKEA to prawdopodobnie najczęściej odwiedzane przez nas miejsca w tym roku. Kolorową łazienką już się chwaliłam, ale nigdy nie zaszkodzi ponownie ;) Bardzo bałam się, że coś w niej nie wyjdzie. Skończyło się tylko na strachu. Jestem bardzo zadowolona. Reszta pomieszczeń wciąż się urządza. Dużo mebli, rzeczy jest, ale żeby dokończyć trzeba mieć czas (a ten deficytowy w tym roku).
2. Wrzosowy ślub
Hajtanie się po 7 latach to trochę takie zalegalizowanie tego co jest od dawna :) Urządzanie ślubu okazało się niezłym wyzwaniem, bo nie jest niestety tak łatwo zorganizować wszystko w niecałe dwa miesiące. Na szczęście jeśli się chce, to wszystko da radę zrobić :) Dopisała pogoda, a nam dopisały humory. I bardzo się cieszymy, że dużo ważnych dla nas osób udało się ściągnąć na nasz Wielki Dzień do Poznania :) Dodatkiem specjalnym ślubu było dla mnie nowe ładniejsze nazwisko. No i teraz muszę w końcu pojechać do Szkocji. Bo jak być Wrzosem i nie być nigdy na wrzosowisku? Totalnie niezrozumiałe.
3. Rudolf
Posiadanie zwierzaka to dużo radości. Rudolfik mieszkał z nami 2 miesiące. Był jednak zbyt samotny. Gdybyśmy zdobyli dla niego towarzyszkę, to mielibyśmy na pewno problem ze znalezieniem opieki na czas naszych ewentualnych nieobecności. Chcieliśmy dla niego jednak dobrze, więc na stałe zamieszkał w Grudziądzu, w kocim raju stworzonym przez moją Mamuśkę :)
4. Majówka na Podlasiu
Były rowery, byli przyjaciele, była piękna przyroda, było genialnie! Najbardziej aktywny i najlepszy wyjazd w tym roku. Po raz kolejny okazało się, że Polska jest piękna. Podlaski Szlak Bociani bardzo polecam na rowerowego tripa :)
5. Trip w Pieniny
Pieniny odwiedziłam po raz pierwszy w życiu. Spodziewałam się dużo kiczu. W końcu całkiem blisko do Zakopca. A tam jednak zupełnie inny, mniej turystyczny świat. Niskie ceny, dobre żarcie, piękne otoczenie. I to wszystko na pierwszą małżeńską podróż! :) Widoki z Wysokiej (m.in. na Tatry) to jedne z lepszych, jaki doświadczyłam w życiu. Pieniny powędrowały wysoko w górę na liście do ponownego odwiedzenia. Jeszcze sporo zostało tam do zobaczenia!
6. Nauka rysunku na podyplomówce
Od końca zeszłego roku siedział we mnie plan podjęcia nowych studiów podyplomowych. Mając już doświadczenie w tym temacie, dość szybko podjęłam decyzję o nowej podyplomówce. W końcu fajnie jest raz, max. dwa w miesiącu wybrać się na zajęcia z tematyki leżącej w kręgu moich zainteresowań. Padło na podyplomówkę z architektury krajobrazu na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. Już po pierwszych dwóch zjazdach było wiadomo, że nie będzie wcale tak łatwo i przyjemnie. Nauka i projekty dosłownie mnie zawaliły. W końcu zakasałam rękawy i poświęciłam sporo weekendów na poszukiwanie odpowiedzi na pytania typu: jak dobrać rośliny na rabatę rustykalną? Największą radość sprawiła mi jednak nauka rysunku. Na początku było ciężko. Rysowane linie jakieś krzywe, za mocne, zbyt koślawe. Jednak z każdym kolejnym rysunkiem, który musiałam wykonać, trzymanie ołówka szło coraz lepiej. Obecnie sprawia mi to czystą przyjemność i mam ochotę rysować w kolorze. Fajne pastele już mam, na dniach wierzę, że znajdę czas :))
1. Własna chata
Robcio powiedział, że jestem materialistką :) Cóż, zakup mieszkania zmienił najwięcej. W końcu mamy dużo przestrzeni i nie musimy cisnąć się z naszymi gratami na wynajmowanym za małym lokum. Kolejna zaleta trąci starością, ale mamy spokój - nikt już nie wydziera mordy za ścianą, nikt nie robi dziwnych akcji w nocy, kiedy śpię w najlepsze. Jest pięknie. Pozbędziemy się sąsiada, który przebija mój rower stojący na klatce schodowej i będzie idealnie ;)
Na urządzanie mieszkania straciliśmy w tym roku miliony godzin. Leroy Merlin i IKEA to prawdopodobnie najczęściej odwiedzane przez nas miejsca w tym roku. Kolorową łazienką już się chwaliłam, ale nigdy nie zaszkodzi ponownie ;) Bardzo bałam się, że coś w niej nie wyjdzie. Skończyło się tylko na strachu. Jestem bardzo zadowolona. Reszta pomieszczeń wciąż się urządza. Dużo mebli, rzeczy jest, ale żeby dokończyć trzeba mieć czas (a ten deficytowy w tym roku).
Wielka zaletą naszego mieszkania jest balkon z widokiem na cały Poznań i podglądanie ekstra wschodów słońca! :)
2. Wrzosowy ślub
Hajtanie się po 7 latach to trochę takie zalegalizowanie tego co jest od dawna :) Urządzanie ślubu okazało się niezłym wyzwaniem, bo nie jest niestety tak łatwo zorganizować wszystko w niecałe dwa miesiące. Na szczęście jeśli się chce, to wszystko da radę zrobić :) Dopisała pogoda, a nam dopisały humory. I bardzo się cieszymy, że dużo ważnych dla nas osób udało się ściągnąć na nasz Wielki Dzień do Poznania :) Dodatkiem specjalnym ślubu było dla mnie nowe ładniejsze nazwisko. No i teraz muszę w końcu pojechać do Szkocji. Bo jak być Wrzosem i nie być nigdy na wrzosowisku? Totalnie niezrozumiałe.
3. Rudolf
Posiadanie zwierzaka to dużo radości. Rudolfik mieszkał z nami 2 miesiące. Był jednak zbyt samotny. Gdybyśmy zdobyli dla niego towarzyszkę, to mielibyśmy na pewno problem ze znalezieniem opieki na czas naszych ewentualnych nieobecności. Chcieliśmy dla niego jednak dobrze, więc na stałe zamieszkał w Grudziądzu, w kocim raju stworzonym przez moją Mamuśkę :)
4. Majówka na Podlasiu
Były rowery, byli przyjaciele, była piękna przyroda, było genialnie! Najbardziej aktywny i najlepszy wyjazd w tym roku. Po raz kolejny okazało się, że Polska jest piękna. Podlaski Szlak Bociani bardzo polecam na rowerowego tripa :)
5. Trip w Pieniny
Pieniny odwiedziłam po raz pierwszy w życiu. Spodziewałam się dużo kiczu. W końcu całkiem blisko do Zakopca. A tam jednak zupełnie inny, mniej turystyczny świat. Niskie ceny, dobre żarcie, piękne otoczenie. I to wszystko na pierwszą małżeńską podróż! :) Widoki z Wysokiej (m.in. na Tatry) to jedne z lepszych, jaki doświadczyłam w życiu. Pieniny powędrowały wysoko w górę na liście do ponownego odwiedzenia. Jeszcze sporo zostało tam do zobaczenia!
6. Nauka rysunku na podyplomówce
Od końca zeszłego roku siedział we mnie plan podjęcia nowych studiów podyplomowych. Mając już doświadczenie w tym temacie, dość szybko podjęłam decyzję o nowej podyplomówce. W końcu fajnie jest raz, max. dwa w miesiącu wybrać się na zajęcia z tematyki leżącej w kręgu moich zainteresowań. Padło na podyplomówkę z architektury krajobrazu na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. Już po pierwszych dwóch zjazdach było wiadomo, że nie będzie wcale tak łatwo i przyjemnie. Nauka i projekty dosłownie mnie zawaliły. W końcu zakasałam rękawy i poświęciłam sporo weekendów na poszukiwanie odpowiedzi na pytania typu: jak dobrać rośliny na rabatę rustykalną? Największą radość sprawiła mi jednak nauka rysunku. Na początku było ciężko. Rysowane linie jakieś krzywe, za mocne, zbyt koślawe. Jednak z każdym kolejnym rysunkiem, który musiałam wykonać, trzymanie ołówka szło coraz lepiej. Obecnie sprawia mi to czystą przyjemność i mam ochotę rysować w kolorze. Fajne pastele już mam, na dniach wierzę, że znajdę czas :))
7. Hamburg
Sierpniowa, kilkudniowa podróż na trasie: Hamburg - Lubeka - Damp - Kopenhaga - Malmo, której najważniejszym punktem był ślub kuzyna, minęła zbyt szybko. Spośród tych kilku miast na kolana powalił mnie Hamburg. Na Lubekę nie było znów czasu, ale wierzę, że w końcu się doczekam jej zwiedzenia. Niemcy zdecydowanie przypadły nam do gustu. W najbliższych latach będziemy próbować pozwiedzać tam trochę więcej :)))
Sierpniowa, kilkudniowa podróż na trasie: Hamburg - Lubeka - Damp - Kopenhaga - Malmo, której najważniejszym punktem był ślub kuzyna, minęła zbyt szybko. Spośród tych kilku miast na kolana powalił mnie Hamburg. Na Lubekę nie było znów czasu, ale wierzę, że w końcu się doczekam jej zwiedzenia. Niemcy zdecydowanie przypadły nam do gustu. W najbliższych latach będziemy próbować pozwiedzać tam trochę więcej :)))
Podróżniczy plan na 2015?
Na pewno odbiję sobie stagnację wyjazdową. Weekendy będę starać się wykorzystywać na krótkie tripy po Polsce. Bardzo mi ich brakowało w tym roku, a to jednak one znacząco podnoszą jakość życia :) Z tego co już wiem, to...
Styczeń zaczniemy od Dolnego Śląska. Główną atrakcję będzie jednak Gruzja! Wybieramy się na tydzień i mimo, że raczej nie zrobimy żadnego dłuższego trekkingu po górach (strach, gdy nie ma służb ratownictwa górskiego), to wierzę, że będziemy zadowoleni. O gruzińskim winie, jedzeniu i kulturze biesiadowania już się nasłuchałam i naczytałam. Pora przetestować! ;) Zanim jednak tam dotrzemy spędzimy miły dzień w Warszawie :))
W lutym będzie kolejna okazja do zwiedzania Berlina! Weekend w stolicy Niemiec znów sponsorują tanie bilety Polskiego Busa :)
Majówka w tym roku nie zachęca do dalszego wyjazdu (tylko 3 dni!). Raczej na bank wylądujemy w Grudziądzu, weźmiemy rowery i udamy się na małą wycieczkę po Borach Tucholskich. Jakiś czas temu odkryłam tam kilka ciekawych miejscowości - m.in. Zazdrość, Kurcze, Złe Mięso. Myślę, że warto odnaleźć je gdzieś w gęstym lasie.
W maju wybieramy się na ślub na Suwalszczyznę. Po drodze będę się starać zahaczyć o jakieś nowe miejsce. Istnieje duża szansa, że znów trafię nad Biebrzę :)
Czerwiec to najbardziej wyczekiwany wyjazd ostatnich 10 lat :) ISLANDIA!!! Od ponad miesiąca jaram się tym. Przewodnik kupiony. Na święta otrzymaliśmy super lekki namiot. Resztę sprzętu raczej mamy. Czuję, że będzie się działo! Czekają nas dwa piękne tygodnie w krainie moich marzeń :)
We wrześniu możliwe, że pojawimy się we Wrocławiu. Robcio planuje przebiec maraton. Liczę, że chłop nie padnie i będzie miał siły na zwiedzanie Ogrodu Japońskiego i pokaz fontan :)
Początek października spędzimy w Szkocji! Wrzosowiska na 1. rocznicę, nie ma wyjścia! Bilet w jedną stronę już mam ;)
W listopadzie/grudniu chciałabym spędzić 2-tygodnie gdzieś daleko. Celuję w Wietnam, Jednak dużo zależy od tego czy nie stracę po drodze za dużo dni urlopu i tego gdzie złapię tanie loty. Bardzo liczę, że TUI nie zapełni swoich samolotów czarterowych! :)))
Kochana Aniu zapominalas w swoich planach o wyprawie do Janowca Wlkp.!;D
OdpowiedzUsuńPamiętam, pamiętam ;) Jestem przekonana, że moja podróżnicza percepcja będzie wówczas mocno zachwiana :D
Usuńpiękny rok! :) a plany na nadchodzący powalają! Islandia, ach :D u nas też miała być w 2015.. namioty już były, śpiwory też.. ale w najbliższym roku plany będzie trzeba nieco pozmieniać ;) Kochani, życzę Wam, aby nadchodzący rok był dla Was wyjątkowy, żeby udało się spełnić wszystkie plany! :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :) A Wam przede wszystkim powodzenia w nowych rolach!! Wielu pięknych chwil i kupę radości! :)))
Usuńsporo rzeczy na przyszły rok nam się pokrywa, już nie mowie o dolnym sląsku, ani nawet o gruzji (marzec), ale na islandii może na siebie wpadniemy ;d to samo dotyczyc szkocji, ale tu akurat biletów jeszcze nie mamy, ale termin też jakis podobny byśmy chcieli.
OdpowiedzUsuńA to numer :D też promocję Lufthansy chwyciliście? na Islandii będziemy 12-26 jakby co. Co planujecie tym razem tam zobaczyć? Szkoda, że Gruzji nie macie przed nam. Wciąż nie mogę się zdecydować, gdzie jechać, a tak mogłabym coś ściągnąć. Tylko dań mam na liście coraz więcej do zjedzenia ;]
Usuńtak :d będziemy o połowę krócej, w Wasz drugi tydzien, może będziemy wracać tym samym samolotem (niby powrót 27.06 ale to chwilę po północy)? :d ale ponieważ juz islandie raz objechalismy to teraz idziemy z namiotem na pieszy szlak z landmannalaugar.
OdpowiedzUsuńjak ja zaczynam czytac o gruzji to mam taki mętlik i tyle blogów, że naprawdę ciężko mi sie zabrac za planowanie, pocieszam się że jeszcze jest czas.
To my jednak dzień szybciej 26.06 po północy powrót mamy. I pewnie objeżdżać będziemy głównie. W każdym razie, może i tak wpadniemy gdzieś na siebie. Jak usłyszysz krzyki "Hej, Nieśmigalska!", to się nie zdziw ;)
UsuńCholerka, napisałam taki długi komentarz i gdzieś go zjadło! No nic, teraz będę się skracać. xD
OdpowiedzUsuńWarszawa: Fotoplastikon Warszawski i Muzeum Neonów.
Berlin: streetartowa free walking tour, skoro nie dotarliście jeszcze do Łodzi. ;)
Gdzieś indziej w Niemczech: Frankonia!!! Bamberg, Wurzburg, Rothenburg, Norymberga i tamtejsze winko gwarantują podróż marzeń. ;)
Tbilisi: koniecznie wieczorem wjedźcie kolejką linową na górę, widok zapiera dech w piersiach!
I strasznie zazdroszczę Islandii! I czekam na relację! I powodzenia! :)
Porady, jak miło :))) Muzeum Neonów już od dawna planuję, więc za 2 tygodnie zrobię wszystko by tam trafić ;] A Fotoplastykon już za mną. Sympatyczne miejsce. Do co do Niemczech, to Frankonia mnie zaciekawiła i zaraz zacznę googlać. Dzięki!! :)
Usuń