30 października 2014

Wrocławska relacja!

W zeszłym miesiącu za sprawą udziału w świetnie zorganizowanej konferencji "Diver City - miasto dla wszystkich" spędziłam 3 dni we Wrocku. Wyjazd ten cieszył mnie nie tylko ze względu na moje urbanistyczne ciągoty, ale i dlatego, że zawsze byłam w tym mieście przejazdem, zazwyczaj na kilka godzin. Wrocław czekał na mój podbój. Jednak zbyt atrakcyjny program konferencji ostatecznie wygrał z planami szwędanie się po mieście. Część moich planów musiałam realizować w nocy lub po zakończeniu konferencji, już w towarzystwie Robcia,





Jedna z zalet konferencji była jej lokalizacja - centrum kongresowe przy Hali Stulecia, obiekcie wpisanym na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Wielki + dla organizatorów, którzy załatwili krótką wycieczkę po hali i możliwość podglądnięcia treningu kubańskich siatkarzy. Wnętrze bardzo mi się spodobało, więc w mojej głowie od razu zapaliła się żaróweczka by kupić bilety na jakieś dobre wydarzenie w przyszłości. Może wówczas załapię się również na kolejną atrakcję tego miejsca - pokaz tańczących fontan :)



Wycieczka organizowana w ramach konferencji po Nadodrzu, dzielnicy położonej na północ od centrum miasta, mile mnie zaskoczyła. Za przewodnika robił nie byle kto, bo sam wiceprezydent Wrocławia Pan Adam Grehl. Opowiadał nie tylko o rewitalizacji tej dzielnicy, ale i o przedsiębiorczości, pomysłowości i oddolnych inicjatywach mieszkańców miasta. Bardzo mi się podobało, jak bardzo był z nich dumny. Miło się słucha, gdy ktoś z rządzących miastem zachwala swoich obywateli! :)

 Trasa wycieczki wiodła głównie przez zrewitalizowane podwórka, do których raczej nie jest w stanie trafić zwykły turysta. Przechodziliśmy przez niczym nie wyróżniające się bramy, czasem bardzo obdrapanych kamienic, i naszym oczom niespodziewanie ukazywały się odnowione budynki i fajnie urządzone skwery czy place zabaw.





Na jednym z takich podwórek funkcjonuje Centrum Rozwoju Zawodowego "Krzywy Komin" czyli dotowana przez miasto instytucja zapewniająca mieszkańcom bardzo ciekawe zajęcia, warsztaty, spotkania. Mam wrażenie, że to co w Poznaniu dzieje się często oddolnie (np. w Zakładzie), we Wrocku znajduje poparcie i wsparcie władz :)







Na chwilę zajrzeliśmy m.in. do fundacji Ekorozwoju, MOPSu, małej galerio-drukarni, gdzie pewien hobbista sprowadza stare maszyny drukarskie i je odrestaurowuje, a także ramiarza, mistrza rzemieślnictwa w swoim fachu. .


Nadodrze zadziwiło mnie kilkakrotnie, ale chyba największy wow robiłam widząc takie piękne zazielenione balkony. Aż mi się przykro zrobiło, że na moim nic nie zorganizowałam w tym roku. Na następny kreślę już wielkie plany :)



Do jednej z knajpek na Nadodrzu, która dostrzegłam podczas wycieczki, wybrałam się z Robciem na małe co nieco. Wincentego 21 zaserwowało nam pyszniutki, świeżutkie jedzonko w przyjemnie urządzonym wnętrzu i przystępnych cenach.


Zrobiliśmy jeszcze mały trip na Plac Nowy, wdepnęliśmy do Hali Targowej z początku XX wieku, zobaczyliśmy Panoramę Racławicką (bardzo szybko wydane 50 zł) i na sam koniec mojego pobytu, po 3 dniach udało mi się w końcu zobaczyć wrocławski Rynek za dnia :]







4 komentarze:

  1. Ja byłam we Wrocławiu w poprzedni weekend, załapałam się na ostatni pokaz fontann w tym sezonie i potwierdzam - koniecznie trzeba to zobaczyć! :)
    Co do Nadodrza, to moja reakcja nie jest tak entuzjastyczna jak twoja - poszłam tam pooglądać murale, a w okolicach ul. Ptasiej stadko ochroniarzy przeganiało mnie z aparatem z kąta w kąt, bo "nie wolno robić zdjęć". Łazili za mną i w ogóle zrobiło się nieprzyjemnie, mimo że nawet się nie przymierzałam do strzelania fot akurat w tamtym miejscu, a po prostu miałam aparat zawieszony na szyi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście nie najmilej Cię potraktowali :/ A oprócz fontany, jakieś szczególnie fajne miejsce namierzyłaś? Czy coś Ci się szczegolnie spodobało? Możliwe, że niebawem znów tam zawitam :)

      Usuń
  2. nadodrze super, ale i u nas cos kojarzę o rewitalizowanych podwórkach z publicznych pieniędzy - na pewno kilka lat temu na łazarzu zrobili przynajmniej jedno...), a są też pomniejsze działania jak gwarny święty marcin w tym roku, ale faktycznie, nie koajrzę nic na dużą skalę.
    aha, czytam komentarz wyżej i byliśmy w sumie dwa razy na nadodrzu cykać murale i podwórka i nikt nam nawet słowa nie powiedział. skąd tam ochroniarze w ogóle? ;)

    tej hali stulecia zazdroszczę, jak my byliśmy to jakieś coś się działo, zjazd graczy rpg czy jpg ;) i nie dało się wejść.

    i tak z ciekawości, nie musisz odpowiadac: pracujesz gdzieś na placu kolegiackim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie specjalnie zorganizowana wycieczka dla uczestników konferencji, do Hali też bym się nie dostała. Tam się podobno często coś dzieje :) A co do Pl. Kolegiackiego, nie siedzę tam, ale pod niego podlegam :)

      Usuń


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy