27 lipca 2014

Poznań Triathlon 2014!

950 m pływania + 45 km roweru + 10,5 km biegu liczył krótki dystans poznańskiego triathlonu. Lubiący różne fizyczne wyzwania Robcio i jego kumpel Malin zmierzyli się z nim w minioną sobotę. Niektórzy się do niego systematycznie przygotowali - biegali, pływali i jeździli na rowerze (to Malin), inni byli leniwi i swoje przygotowania ograniczyli do rowerowej majówki na Podlasiu, kilku wizyt na basenie, kilku dłuższych wybiegów i systematycznych 40-minutowych treningów na ergometrze (to Robcio). Na szczęście, mimo masakrycznego upału, oboje wyszli z tego boju zwycięsko! :) 






25 lipca 2014

Kolorowa łazienka

Po 4 miesiącach od projektowania mojej łazieneczki nadeszła chwila by się pochwalić! Od samego początku miałam jedno marzenie - TĘCZA! Na etapie poszukiwań kafelek i układania kombinacji w sklepie zwątpiłam, że znajdę idealną paletę barw i rozważałam inne kolorowe pomysły (ten post!). Jak to w życiu bywa, gdy już byłam zdecydowana na pixelowy mix i zamówiłam odpowiednie kolory płytek, okazało się, że producent kafelek Tubądzin kilka miesięcy wcześniej zmienił paletę barw i w sklepie mieli wciąż nieaktualny próbnik. Gdy już dorwałam nowy nastąpiła radość, bo moje tęczowe marzenie mogło jednak stać się rzeczywistością! :)))

Było sporo obaw, że mój projekt nie wyjdzie. Problemy z przebiciem się kanalizą przez grubą ścianę, złe zwymiarowanie grzejnika, wielogodzinne kłótnie z Robciem o poszczególne elementy wykończenia, a nawet potajemne zakupy i stawienie chłopa przed faktem dokonanym (tak zdobyłam lampę nad lustrem). W niektórych sytuacjach byłam twarda (Robcio kupił zły blat, więc tydzień po jego zamontowaniu musiał wymienić). W innych musiałam odpuścić, bo litry wylanych łez nie miękczyły Robciowego serca (oby krany się szybko popsuły!). Mój instynkt jednak nie zawiódł, a rezultat przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. 

Nie da się ukryć, że ogromną zasługę w tym ma nasza genialna ekipa remontowa (chłopaki spod Mogilna, ktoś namiary?). Cieli płytki i strzelali laserowymi poziomicami ponad 2 tygodnie, ale zrobili wszystko tak jak sobie wymarzyłam :) 

tęczowa łazienkatęczowa łazienka

tęczowa łazienka

tęczowa łazienka

A tu już rezultaty wszystkich wykończeniach!  

tęczowa łazienka

tęczowa łazienkatęczowa łazienka

tęczowa łazienka

tęczowa łazienka

Ten nos to dozownik na mydło. Po naciśnięciu odpowiedniej dziurki puszcza mydlanego gila/babola/smarka :) 

tęczowa łazienkatęczowa łazienka

tęczowa łazienka

tęczowa łazienka

Podoba się? Dajcie znać! Miłego weekendu :)))

22 lipca 2014

Botel Albatros

Ostatni weekend spędziłam w Pradze, gdzie z okazji 10-lecia dorosłości zaszalałam i  do mojej podróżniczej listy noclegów dorzuciłam botel. Pod tą cudną nazwą kryje się hotel na statku. W myśl zasady "raz się żyje" szastnęłam trochę większą kasą niż zazwyczaj i cieszyłam się jak dziecko pokojem 2-osobowym z łazienką i śniadankiem dnia następnego. Standard wykończenia nie był pierwszej młodości, co dawało trochę klimaciku. Jedynym minusem było robactwo, które po zmroku ciągnęło do światła i ochoczo próbowało ładować się do naszej kajuty. Generalnie całkiem fajna opcja, z której ochoczo korzystali przede wszystkim Niemcy.  










16 lipca 2014

Kajakiem po Baryczy!

Letnie ciepełko ma to do siebie, że mój asortyment aktywności się ciutek rozszerza. Co jakiś czas udaje mi się np. wylądować w kajaku. Jest to szczególnie genialna opcja, jeśli temperatura utrzymuje się co najmniej w okolicach 25 stopni jak w ostatni weekend. Długie, kilkudniowe spływy kajakowe to nie moja bajka. Natomiast jeden dzień jest jak najbardziej ok. Kilka leniwych godzin spędzonych w zielonym otoczeniu w zupełności mi wystarcza. Niby można wiosłować, ale moja pomoc w wiosłowaniu kończy się zazwyczaj odbijaniem od jednego do drugiego brzegu i frustracją mego chłopa :D W rezultacie Robcio ma solidny trening na swoje muskułki, a ja czas na chillout z piwkiem przez większość trasy. Czy nie idealnie? :)

W ostatni weekend zawitaliśmy w Dolinę Baryczy, która znajduje się na granicy województwa wielkopolskiego i dolnośląskiego. Do towarzystwa mieliśmy przyjaciół spod Wrocławia, którzy zazwyczaj towarzyszą nam w narciarskich wyjazdach. Była to już druga edycja imprezy pt. "Kajaki na Baryczy". 2 lata temu przepłyneliśmy odcinek Potasznia - Sławoszowice k. Milicza (ten pościk!), a w tym roku kontynuowaliśmy trasę i z rozmachu zrobiliśmy półtora odcinka: odcinek Milicz - Sułów i pół odcinka Sułów - Żmigród. Ostatecznie z wynikiem ok. 20 km porzuciliśmy kajakowanie w Rudzie Żmigrodzkiej. Monotonność trasy skutecznie przerywały przeprawy przez zwalone drzewa, śnięte ryby, ataki robactwa i ucieczki z mielizn. Za jakiś czas na pewno będziemy kontynuować spływ Baryczą w tym samym gronie! 

Barycz









Jęczałam 2 dni i dostałam :) Świeża filmowa produkcja Roberta!


7 lipca 2014

Migawki #3

W czerwcu rozpoczęliśmy sezon imprez ślubnych. Już wiem, że najlepsze wesela to te, gdzie jest barman, który spełnia wszystkie alkoholowe zachcianki :)


Jeśli nie śluby, nie ślęczenie nad projektami, to niewielkie wyjścia na miasto. Udało nam się uczestniczyć w Festiwalu Malta, który co roku zaskakuje mnie swoim rozmachem. Wybrany przez Roberta spektakl-performens był jednym z tych, które nie uratowały gołe cycki. Na pocieszenie ratowaliśmy się burgerami z festiwalowej budy Concordia Taste. Były świetne! 




Hamak to najlepsze wydane 50 zł ostatniego miesiąca. Żeby móc się w nim bujać, zdobyłam się na heroiczny czyn posprzątania balkonu z gołębich bobków. Od teraz każdy weekend spędzony w Poznaniu zamierzam rozpoczynać zimnym piwkiem na hamaku :) 


Niedaleko naszego mieszkania mamy basen, który jakby na nasze życzenie odremontowano na ten sezon. W środku tygodnia późnym popołudniem na basenie przy poznańskiej Arenie jest w porywach do 5 osób, można więc nieźle poszaleć. Nie pływałam z dobre 2 lata, więc możliwość pokopania wody dała mi niezłych endorfinek. Niebawem kolejne wypady! 



Ostatni weekend spędziliśmy w Grudziądzu. Wybraliśmy się na prawdopodobnie najlepsze włoskie lody w Polsce. Schować się może poznańska Wytwórnia Lodów Tradycyjnych. Jeśli lubicie włoskie gelato, to jest tylko jeden właściwy adres: Grudziądz, ul. Legionów 3, Lodziarnia TORINO!


A po lodach przyszła pora na jeziorko. Robcio nadrabiał zaległości z dziecińska i bawił się lepiej niż wszystkie dzieciaki razem wzięte :)



architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy