27 grudnia 2012

O Grudziądzu


Moje rodzinne miasto się zmienia. Powoli posuwa się do przodu. Mam nadzieję, że inwestycje nie skończą się wraz z pieniędzmi UE. Przebudowa układu komunikacyjnego miasta stała się już faktem. Od ponad tygodnia Grudziądz ma bezpośredni zjazd z autostrady A1. Ten jeden węzeł zmienić może wiele. Terenów inwestycyjnych w Grudziądzu nie brakuje.

Myślę, że największym problemem jest obecnie brak wykwalifikowanej kadry. Kto ma "olej w głowie" znajdzie pracę w większym mieście, gdzie są możliwości rozwoju zawodowego. Magazyny, zakłady produkcyjne, centra handlowe, tysiące marketów nie potrzebują "mądrych" ludzi. Niewykształceni, nie nastawieni na jakikolwiek rozwój, odznaczający się niewielkim inwalidztwem to duża część najbardziej pożądanej siły roboczej. Ci co chcą więcej, lepiej - nie mają szans, bo chcą za dużo. Brak odpowiedniej kadry zniechęca potencjalnych inwestorów przyszłościowych branż. Więc znów powstaje market. Kolejny w mieście, które podobno kilka lat temu odznaczało się pierwszym miejscem w Polsce pod względem wskaźnika powierzchni handlowej przypadającej na 1 mieszkańca. Miasto już kilka lat temu powinno ograniczać możliwości lokalizacyjne nowych marketów. Ale chyba wciąż władzą nie po drodze do tego. Grudziądz ma wciąż wiele szans do wykorzystania. Kończę jęczeć i pozostaję pełna nadziei na ich spełnienie. 





26 grudnia 2012

23 grudnia 2012

Święta, święta..


Zaczęły się niefortunnie chorobą, która przez ostatnie kilka dni poprzez kaszel i katar stara się mnie wykończyć. Ładuję w siebie tonę leków i cieszę się okropnie, że w tym roku święta wypadają tak genialnie! Przez ponad tydzień wolnego zdążę wyzdrowieć, posiedzieć w rodzinnym domku, solidnie odpocząć, a na sam koniec pojechać w góry i trochę pośmigać na nartach :))) 

Życzę Wesołych Świąt i naładowania akumulatorów na zbliżający się dużymi krokami 2013 rok :) 

15 grudnia 2012

Zimowo


Moje wytrwałe przemieszczanie się o siłach własnych nóg (rowerem lub pieszo) dobitnie uświadamia zmieniające się pory roku. W tym sezonie sypnęło wcześniej i całkiem dużo. Mam nadzieję, że obecna odwilż będzie tylko chwilowa i znów będę mogła cieszyć się rannymi i wieczornymi spacerami w otoczeniu pełnym śniegu.

6 grudnia 2012

Berlin!



Wizytę w stolicy Niemiec planowałam od kilku lat, ale zawsze z różnych dziwnych powodów była ona przekładana. Przypadkowe natrafienie na ofertę tanich biletów autobusowych w poniedziałek odmieniło plany na pierwszy weekend grudnia. Mała ilość czasu na zaplanowanie zwiedzania spowodowała, że głównym celem miało być tzw. "chłonięcie atmosfery miasta". Cel zrealizowaliśmy całkiem dobrze - wystarczyło przejść 50 km. Zakwasy również gwarantowane. Na szczęście obyło się bez odcisków :)







Po raz pierwszy uczestniczyłam w Weinachtsmarktach, gdzie wypiłam najlepsze i najbardziej doprawione grzane wino w moim życiu.  Może to być jednak moje mylne wyobrażenie, bowiem jego smak mógł zostać spotęgowany przez moje przemarznięcie. Jedno jest pewne - Glühwein "Kruger" rozgrzewa znakomicie :) 

Jarmarki świąteczne to nie tylko możliwość dokonania zakupu ciekawych prezentów czy zjedzenia czegoś dobrego, ale przede wszystkim dobrej zabawy. Stereotypowy Niemiec staje się wówczas skory do zabaw i hulanek. W sąsiedztwie pięknie przystrojonych stoisk często znajdują się wesołe miasteczka! 




Oczywiście zobaczyłam najważniejsze berlińskie zabytki. Kilka miejsc zaintrygowało mnie jednak wybitnie. Po pierwsze Reichstag - za jego szklaną kopułę, skonstruowaną tak, że tysiące turystów może podziwiać widoki z znajdującego się tu tarasu, a pracujący piętro niżej parlamentarzyści, za sprawą konstrukcji z tysięcy lusterek, mogą obradować w dużym stopniu przy świetle dziennym! No i to boskie spiralne podejście na samą górę :)




Po drugie Pomnik Pomordowanych Żydów Europy. Przed wyjazdem oglądnęłam wiele zdjęć tego miejsca, ale na miejscu i tak spotkało mnie zaskoczenie - falowane podłoże, którego w ogóle się nie spodziewałam. Mała rzecz, a tak bardzo potęguje odbiór symetrycznie ustawionych betonowych klocków odznaczających się różną wysokością.




Po trzecie East Side Gallery za świetne zaangażowane malowidła.







  
Po czwarte Muzeum Żydowskie, za świetne dopasowanie architektury do funkcji, jakie ma on pełnić. Świetna jest instalacja Shallekhet (Falles Leaves) w Memory Voice. Na ostatnich dwóch poziomach nagromadzenie eksponatów jest tak duże, że rzetelne zapoznanie się z eksponatami zająć może spokojnie cały dzień. Projektant nowej części tego obiektu - Daniel Libeskind wykonał genialną robotę (polecam zarys koncepcji budynku do poczytania na wikipedii). 



Kolejna wyprawa do Berlina zdecydowanie odbyć się musi cieplejszą porą roku. Przydałby się wówczas rower, którym mogłabym przemierzyć położone na obrzeżach niemieckiej stolicy tereny zielone!

architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy