23 października 2012

Graffiti z East Endu


Obecnie można by powiedzieć, że to trochę zboczenie zawodowe, jednak zainteresowanie wyglądem miast, ulic, różnego rodzaju przestrzeni zurbanizowanych siedzi w mojej głowie odkąd pamiętam. Ile to moich "genialnych" pomysłów na ulepszanie Grudziądza (miasto rodzinne) czy Poznania (aktualne miejsce zamieszkania) miałam, ile razy oburzona bezguściem lub głupotą projektantów, urzędników czy też zwykłych ludzi byłam nie jestem w stanie zliczyć ;] W każdym razie zmierzam do tego, że uwielbieniem darzę różnego typu przejawy "oddolnego" ulepszania przestrzeni. I nie przeszkadza mi wcale, że nie zawsze są one do końca legalne. 

Jednym z punktów głównych wyjazdu do Londynu od samego początku miało być poszukiwanie fajnych graffiti na East Endzie. Realizacja celu okazała się być bardzo łatwa. Wystarczyła sama obecność w tej dzielnicy i zwyczajny spacer wzdłuż głównych ulic. 







 


21 października 2012

Camden Market

Targowiska w Londynie przeszły moje oczekiwania. Najbardziej spodobał mi się Camden Market, który odwiedziłam w sobotę z samego ranka. około godz. 10. Nie wszystkie sklepiki były jeszcze otwarte, ale zdecydowanie można było wówczas spokojnie oglądać ciuszki, torebki, książki, upominki i tysiące innych rzeczy, które są tu sprzedawane. Jest po prostu wszystko, nowe i używane. Ludzi praktycznie nie było. Tłumy zaczęły się schodzić, gdy my to miejsce już opuszczaliśmy, ok. 13. 



Nie mam pojęcia jak wielka jest powierzchnia zajęta przez sklepiki i stragany, ale na pewno nie mała. W uliczkach można się spokojnie zgubić. Wchodziliśmy w jakiś budynek, po to by za moment wyjść na świeże powietrze. 



Oprócz dobrego shoppingu można też się dobrze napełnić jedzonkiem z całego świata. Nie zabrakło stoiska z polskim jedzeniem, na którym królował bigos i kiełbasa.  

Jedno co mnie zastanawiało, to czy na prawdę w Londynie jest taki popyt na używane ciuchy? Ceny niektórych używanych rzeczy, czy nawet szmat, była powalająca. Zdecydowanie docenić trzeba polskie szmateksy, gdzie za kilka złotych wygrzebać można w zasadzie to samo. 

Bardzo ciekawe były sklepy specjalistyczne np. z modą gotycką. Wrażenie robiły też szyldy czy reklamy sklepów, chociaż nie wiem czy to takie wielkie twory przyklejone do budynków można tak nazywać :)




Cyberdog to chyba najbardziej odjchany sklep, jaki widziałam w tej dzielnicy. Polecam zapoznanie się z asortymentem sklepu internetowego ;]



Chwilę wytchnienia od zakupów można znaleźć nad Regent's Canal. 




17 października 2012

W odwiedzinach u Elżbietki

Zmiana warty pod Pałacem Buckingham zdecydowanie stanowi "must see" podczas pierwszej wizyty w Londynie. Jakkolwiek nie lubię takich rzeczy, czasem się do nich zmuszam. Niczym masochistka stałam dzielnie przy barierce, a swoją irytację napierającym z każdej strony tłumem (oczywiście dominują starsze babcie) rozładowywałam robieniem zdjęć i wmawianiem sobie, że następnym razem youtube musi wystarczyć. To ostanie nigdy się jednak nie udaje!




15 października 2012

Kew Gardens

Środowisko miejskie nie jest dla mnie najlepszym miejscem na urlop. Dużo zieleni, świeże powietrze i jakiś wysiłek fizyczny są mi niezbędne do wypoczynku. W tym roku wpadliśmy na pomysł wyjazdu do UK. Miało być kilka dni w Londynie i kilka gdzieś w naturze. W rezultacie cięcia kosztów i różnych planów, ograniczyliśmy się tylko do Londynu. I nie ma co żałować! W Londynie jest masa rozrywek. Także kilka fajnych parków, które z założenia, że są choć trochę zielone stały się koniecznymi punktami tripu.

Kew Gardens to bardzo duży ogród botaniczny na przedmieściach Londynu (na granicy 3 i 4 strefy). Na powierzchni liczącej ok. 300 arów zgromadzono tysiące roślin. Zdecydowanie najbardziej widowiskowe są wielkie industrialne szklarnie pełne zieleni. Zwiedzanie ogrodu zajęło nam pół dnia, ale zdecydowanie można spędzić tam cały dzień.


Palm House 
Palmiarnia powstała w 1848 roku i była wówczas pierwszą w takiej skali  budowlą wykonaną z kutego żelaza i szkła. Najbardziej podobały mi się zdobione schodki, które prowadzą pod sam dach, gdzie odbyć można miły spacerek kładką dookoła budowli. Zdecydowanie można się tu ogrzać.











Nie wiem jakim cudem, ale podczas zwiedzania przegapiliśmy stojącą obok palmiarni szklarnie z liliami wodnymi - Waterlily House :(


Temperate House
W budynku tym znajduje się wiele różnych roślin, które zgrupowano według stref klimatycznych. 





Ogród
Jest wielki i bardzo różnorodny. Wszystkie rośliny posiadają tabliczki z nazwami. Chodzić można po ścieżkach i po trawie. W każdym fajnym zakątku znajdują się wygodne ławki, doskonale nadające się na odpoczynek. Dodatkowym atutem są rozpościerające się z nich widoki. Spodziewam się, że wiosną, gdy wszystko rozkwita, musi być tam jeszcze bardziej bajecznie. 









architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy