31 sierpnia 2013

Moskiewskie metro

Możliwości przewozowe dobrze rozwiniętej sieci metra miałam przyjemność obserwować podczas zeszłorocznego pobytu w Londynie. Moskiewska sieć jest również rozwinięta, jednak jej stacje zachwycają o wiele bardziej. Ponad 70 lat temu, podczas projektowania metra przyjęto założenie, że ma pełnić ono nie tylko funkcje transportowe, ale przede wszystkim reprezentatywne. Miała to być prestiżowa budowla socjalizmu i wizytówka Moskwy. Przyznać muszę, że się udało. Na kilku stacjach "kopara opada"! Żałuję, że nie zdążyłam odwiedzić więcej :)))


A teraz zjazd w podziemia....


i podziwiamy!














30 sierpnia 2013

Wizyta na Placu Czerwonym

Moskwa zdecydowanie jest europejską metropolią. W porównaniu do Irkucka, odnalezienie się w tym mieście nie stanowiło, żadnego problemu. Poruszanie sie po mieście jest dość łatwe (metro rządzi). Komunikacja ludzka też całkiem niezła. Wiele osób jeśli nie potrafiło mówić po angielsku, to chociaż rozumiało o co mi chodziło. Jak się później okazało, to już bardzo dużo! O szybszym tempie życia, a przez to i mniejszej gościnności mieszkańców Moskwy również specjalnie się nie przekonaliśmy. Już na samym początku pomógł nam młody Rosjanin, który widząc błędne oznaczenia stacji metra w naszym przewodniku (i pewnie nasze zagubienie), postanowił odstawić nas prosto pod budynek hotelu. W rosyjskiej stolicy na pewno było bezpiecznie. Wszędzie i o każdej porze widoczni byli policjani - stacjonowali w hotelach! Przypuszczam, że ich masowa obecność związana była z mistrzostwami świata w lekkiej atletyce. Dziwne było jednak to, że nawet hotelowemu ochroniarzowi zdażyło się legitymować gości przed wpuszczeniem do windy. Zdecydowanie niepowszechne zjawisko w hotelu  :)

Jeśli przybliża się Moskwę na google maps, to łatwo można zauważyć, że miasto to odznacza się bardzo regularnym rozplanowaniem. Najważniejsze arterie komunikacyjne tworzą prawie idealne okręgi, a w samym ich środku znajduje się najważniejsze miejsce - Plac Czerwony. W jego sąsiedztwie rozlokowanych  jest wiele najważniejszych zabytków miasta - Kreml, Sobór Wasyla Błogosławionego, Mauzoleum Lenina czy Główny Dom Towarowy - GUM. Wizyta na nim to wręcz obowiązek :) Plac jest ogromny! Niestety nie mam ani jednej fotki, która by to zobrazowała. Podczas mojego pobytu duża część placu była wydzielona i zajęta przez rusztowania trybun przygotowanych pod jedną z wielu imprez odbywających się na jego posadzce. Przez co mało atrakcyjna do fotografowania.

Aby dostać się na plac od strony północy trzeba przejść przez Bramę Zmartwychwstania z Kaplicą Matki Boskiej Iwierskiej. Zanim jednak się nią przejdzie, mija się niewielki placyk z okręgiem, z środka którego ludki rzucają monety za siebie. Są tam napisy kierunków świata i rysuneczki. Po przeszukaniu internetu wiem, że jest to "zerowy kilometr dróg samochodowych Federacji Rosyjskiej" i od tego miejsca liczone są w Rosji wszystkie odległości szosowe. W stosunku do społeczności pełni on zupełnie inną funkcję. Wierzy się bowiem, że pomyślenie życzenia, a następnie rzucenie monetami za siebie, przyniesie jego spełnienie. Śmieszny widok, bo chętnych jest tak dużo, że czasem tworzy się kolejka. Gdy tylko moneta spadnie od razu jest zabrana przez najszybszego ze stojących tu sępów-zbieraczy :)





Sobór Wasyla Błogosławionego za sprawą 9 kopuł różniących się kolorem i kształtem jest chyba najbardziej rozpoznawalnym zabytkiem rosyjskiej stolicy. Perełka ta została wybudowany w latach 1555-1560 na zlecenie Iwana Groźnego w celu upamiętnienia zwycięstwa nad kazańskimi Tatarami i zdobycia miasta Kazania. Legenda głosi, że po ukończeniu robót wszystkich budowniczych oślepiono, aby nie mogli nic podobnie pięknego stworzyć w innym miejscu. Takie miłe podziękowanie cara :]


Przed soborem znajduje się Pomnik Minina i Pożarskiego, którzy dowodzili powstaniem i oswobodzili Moskwę od polskich najeźdźców w 1612 r. 


Na zachód od placu ciągną się mury Kremla (XV w.). A mniej więcej w połowie jej długości jest miejsce pielgrzymkowe - Mauzoleum Lenina. Niestety ograniczenia w odwiedzinach uniemożliwiły nam zobaczenie Lenina. 



Po wschodniej stronie Placu Czerwonego znajduje się Główny Dom Towarowy - GUM. Najstarszy i państwowy - w tym roku obchodzi 120-lecie. Znajdują się tu sklepy najlepszych marek świata, przez co zakupy w nim robią chyba wyłącznie najbogatsi. Nie przeszkadza jednak to tym biedniejszym podziwiać jego piękne wnętrza. :)






27 sierpnia 2013

W Polszy...

Wróciłam. Wczoraj po 23 godzinach podróży dotarłam z Irkucka do Poznania, gdzie dosłownie padłam :) Dopiero dziś doturlałam się do Grudziądza. Dawno nie wzbudził we mnie tak różnych emocji żaden kraj. Były miejsca piękne i okropne. Te bardzo ciekawe, a zaraz obok takie, na które nie potrzebnie traciło się czas. Byli ludzie bardzo pomocni i tacy, którzy chcieli wykorzystać naiwnego turystę. Najważniejsze są jednak wspomienia, które na pewno pozostaną w pamięci. Zdecydowanie zaliczyć mogę do nich oglądanie mistrzostw świata w lekkiej atletyce na moskiweskim stadionie Łużniki, 4 dni w koleji transyberyjskiej i wycieczka marszrutką po północnej części wyspy Olchon. Są też te gorsze, zwłaszcza śmierdzące wychodki z dziurą w ziemi. W końcu podróżowanie to nie tylko doświadczanie pozytywnych stron. Pewne jest, że bez dobrej znajomości języka rosyjskiego czasem bardzo ciężko funkcjonować w tym kraju. Mimo wszystko było warto! 
Z wyjazdu przywieźliśmy ponad 60 giga fot (moje) i filmów (mojego Staruszka). Spodziewam się, że ich przeglądnięcie, wybór i obróbka zajmie kolejne kilka tygodni. Systematycznie postaram się serwować posty z kolejnych miejsc. 

W następnych odcinkach m.in.: 




















Inne posty: 



13 sierpnia 2013

Rosyjska odyseja rozpoczęta :)


Od kilku dni jestem w kraju, gdzie souveniry potrafią mnie zaskoczyć :D Dotychczas całe dnie biegałam z moim Staruszkiem po Moskwie, ale już od jutra będzie czas na solidne wyciszenie i relax. Przez 4 dni w Transybirze zdąże się pewnie znudzić spaniem, czytaniem, piciem i jedzeniem. :) 

3 sierpnia 2013

Robcio na koniu

Jazda konna jest jednym z ciekawszych moich doświadczeń tego roku. Namawiana od dłuższego czasu przez Robcia, standardowo unikałam tej aktywności tak długo, jak mogłam. Boję się zwierząt. Zarówno tych mniejszych, jak i większych. Obecnie (nauczona wieloletnim doświadczeniem) chyba jedynie z kotami nie mam problemów. Koń jawił mi się niczym potwór, który na pewno będzie chciał stratować Aniusię. Zmęczona namowiami Robcia stwierdziłam, że spróbuję. Od tego czasu minęły 3 miesiące i wciąż się uczę jeździć :)))) Są pewne postępy, ale chłop wychowany na wsi, odznaczający się zdecydowanie lepszym podejściem do konia, uczy się szybciej. Co prawda odparłam 2 zamachy konia na moje życie (nagłe zebranie się do galopu), nigdy nie spadłam w czasie jazdy, ale do swobodnej jazdy w terenie jeszcze daleko. 

W ramach odpoczynku podczas ostatniego wypadu na konie zamiast jazdy, która jest czasami całkiem męcząca, pstrykałam foty na potęgę. W związku z czym dzisiaj dużo Robcia na Fantazji (konik).













architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy