13 października 2013

Współczesna syberyjska chata

Nie, to nie będzie post o tych uroczych starych domkach z pięknymi okiennicami. Chociaż faktem jest, że te nowsze czasami też posiadają okna z pięknymi okiennicami. Nie są one jednak tak bajecznie zdobione. W tym poście będzie o tym jak wygląda ciutek nowsza syberyjska chatka. Jednak nie taka super znów nowa, a tym bardziej nie nowoczesna. Takich nigdzie nie spotkaliśmy. Jak ktoś jest bogaty, stawia pałacyk.

Ale od początku czyli od zewnątrz. Zacznijmy najlepiej od ulicy. Cechą charakterystyczną, której się nie da nie zauważyć spacerując małą miejscowością są wysokie płoty. Prawie każda prywatna działka jest ogrodzona wysokim, najczęściej drewnianym płotem. Chociaż zdażają się i ogrodzenia z blachy falistej. Ale to na szczęście rzadko. Chodzi się więc trochę jak w labiryncie, nie dokońca wiedząc co czai się za rogiem. Skąd się wzięły tak wysokie płoty w tym regionie świata? Pojęcia nie mam :) Ale sugerują to, że Rosjanie cenią swoją prywatność, nie lubią wścibskich. 
 


Wejście na działkę w większości wygląda prosto. Jest trochę za niskie dla przeciętnego człowieka. Trzeba się trochę przykurczyć. 


Trochę starsza wersja full-wypas bramy wejściowej, a czasem i wjazdowej, wybijać się może na tle płotu innym kolorem. Dorosły, wyprostowany człowiek też nią nie przejdzie. Przykurczanie się chyba jest tu tradycyjne.


Za płotem zawsze znajdzie się kilka obiektów. Po pierwsze DOM, oczywiście drewniany. Drewno jest wciąż najpopularniejszym budulcem na Syberii. Jest go po prostu pełno. Dom nie jest zbyt duży. Najczęściej 2-kondygnacyjny, w tym zawiera poddasze. Posiada dach dwuspadowy lub wielospadowy z blachy falistej. Myślę, że maksymalnie zajmuje ok. 40-50 m2 powierzchni. Parter + poddasze to max. 80-100 m2 powierzchni użytkowej. Żeby dostać się do takiego domu trzeba przejść przez przedsionek, które oprócz wyrównywania temperatury pomiędzy wnętrzem domu a temperaturą zewnętrzną, służy za niewielki magazynek, składzik. Najważniejszym pomieszczeniem na parterze jest oczywiście kuchnia, czasem połączona z korytarzem. Z niej dostać się można do każdego innego pomieszczenia w domu czyli pokoi. Tak, tak tylko do pokoi. Zazwyczaj nie ma tu takich pomieszczeń jak łazienka czy toaleta. Jest więc kuchnia (zawsze na parterze) i pokoje. Ogrzewanie na piec opalany oczywiście drewnem. 


W saśiedztwie domu stoi drugi niewielki budynek, a w nim jest BANIA. Często składa się on z 3 pomieszczeń. Najważniejsza jest oczywiście izba z piecem, w której polewa się kamienie, siedzi i poci. Czasem też można sobie pochłostać baniowego towarzysza brzozowymi gałązkami. Jest zabawa! Gdy już jesteśmy bliscy padnięcia, wychodzimy do drugiego pomieszczenia - tu można się polewać lodowatą wodą. Jest kran, miska, rondelek z dzióbkiem, a czasem i beczka z wodą. Trzecie pomieszczenie to taki pokoik do odpoczynku. Tutaj jednak już nie wypada być zbyt mokrym i obciekać. Jest stolik, jakieś ławki, fotele, a na podłodze często perski dywan. Genialne miejsce do dłuższego odpoczynku i łyknięcia procentów. 


Często na tyłach bani jest mała dobudówka, a w niej PRYSZNIC. I wszystko byłoby pięknie, gdyby można było się umyć w ciepłej wodzie. Nie w Rosji jednak takie wygody. Zimna woda, to jedyne co zazwyczaj może Cię tam spotkać. Bardziej innowacyjni Rosjanie mają na dachu beczki, w których wodach podgrzewana jest przez promienie słoneczne. Z doświadczenia nie liczyłabym jednak na to. Najlepszym rozwiązaniem jest kąpiel w misce. Trzeba tylko rozpalić banię, poczekać aż się rozgrzeje, spuścić wodę z baniowego pieca i zmieszać z zimną. Jednak to opcja dla mięczaków. Polecam wersję na ruskiego twardziela! :) 

Kolejną bardzo ciekawym obiektem, który dostarcza nie mało wrażeń i niezapomnianych przeżyć jest WYCHODEK czyli drewniana buda z dziurą w podłodze. Czasem pojedynczy, a czasem podwójny. Cechą charakterystyczną jest smrodek. O ile w przypadku niewielkiej ilości osób korzystających z tego przybytku nie ma tragedii i można go tolerować czy nawet zaakceptować. To w przypadku wychodka dla dużej gromadki ludzi, smród potrafi zabić! Na szczęście Rosjanki i nie-Rosjanki robią się coraz bardziej wyemancypowane, więc śmierć ze smrodu raczej nie grozi.


Pozostałe zagospodarowanie działki dowolne. Czasem bujaczki dla dzieci, a czasem tarasik. Ponadto obowiązkowo kompostownik, miejsce do składowania drewna i studnia. Często przymocowana jest gdzieś poniższa konstrukcja. Żeby z białej rurki pełniącej funkcję kranu (działa na dotyk) poleciala woda, do zielonego pudełka trzeba wlać wodę. Wypielęgnowanych ogródków nad Bajkałem brak. Tyle na temat. Dziękuję za uwagę!



*** post całkowicie na podstawie własnych obserwacji, błędna interpretacja zastanej rzeczywistości możliwa :)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Archiwum bloga

Obserwatorzy