Na początku października zabawialiśmy się w Górach Stołowych. Niecodzienne warunki, za dużo wolnego czasu przybliżyły Robcia do zostania prawdziwym ninją.
Z balansem było trochę kłopotu,
za to wspinaczka nie sprawiała żadnych problemów.
Sztuka kamuflażu opanowana do perfekcji.
Tygrysie skoki wykonane.
A wyciskanie mokrą kłodą...
... zaliczone!
Po treningu przyszła pora na rozciąganie ze wspomaganiem (kijkiem).
Rany jaki jelen!!!!
OdpowiedzUsuń(To znaczy ninja ;))