12 stycznia 2015

Masyw Śnieżnika #2

Okołosylwestrowy wyjazd w Kotlinę Kłodzką to już nasza drugą taką akcja w życiu. Dokładnie 2 lata wcześniej jechaliśmy tam z nadzieją na śnieg i narty. Tym razem od razu zrezygnowaliśmy z nart - po szaleństwie we Francji (pojechałabym znów!), narty w PL mają szansę tylko wtedy, gdy na serio jest śnieg. Szkoda czasu na błoto śniegowe i sztucznie dośnieżane stoki. 
Co by było śmiesznie - drugiego dnia naszego pobytu zrobiliśmy taką sama trasę jak 2 lata bez 2 dni wcześniej. Tacy starzy i powtarzalni się robimy! To co wtedy wydawało się takie czasochłonne i strome, teraz było zdecydowanie mniej. No i była wielka radocha - w końcu był śnieg! :)









Wraz z dotarciem do schroniska pod Śnieżnikiem dobra pogoda przestała istnieć. W końcu nic dziwnego. Na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy zimą w polskich górach miałam dobrą widoczność. Gorsze jest to, że aparat musiał zaparować akurat wtedy, gdy miałam wszystko, co mi do szczęście było wówczas potrzebne. Ale wydam się przedwcześnie - olejcie pierogi i bierzcie zestaw obiadowy ze smażonym serem!


Napita i syta = szczęśliwa. Czas zdobyć Śnieżnik!








Przed szczytem widać było prawie nic. Całe szczęście, że zazwyczaj są tabliczki. Wiadomo, kiedy szczyt. Gorzej, że percepcja była tak, że dopiero ze zdjęcia wyczaiłam, że właściwa nazwa szczytu to Śnieżnik KŁODZKI. Weszłam na niego już 3 razy w życiu.








Turlanko w śniegu i można schodzić w dół :) 


4 stycznia 2015

Masyw Śnieżnika #1

Heja w Nowym Roku! :)
Jak wspominałam w ostatnim poście, 2015 rozpoczniemy od Dolnego Śląska. Chwila moment po sylwestrowej domówce spędzonej w Brzegu Dolnym, już z samego rana siedzieliśmy w Cytrynce (nasz stary, doświadczony podróżami i życiem Citroen) i gnaliśmy w Kotlinę Kłodzką. Początek roku udało nam się spędzić deptając Masyw Śnieżnika, najwyższe pasmo Sudetów Wschodnich. Zaczęliśmy spokojnie, od małego rozruchu. W końcu ostatni raz zimą w górach byliśmy prawie 2 lata temu, gdy łaziliśmy po Tatrach Zachodnich, więc pierwszego dnia (częściowo stracony na dojazd) poszliśmy na najbliższy możliwy szczyt - Igliczną (845 m n.p.m.). Z Marianówki, gdzie udało nam się złapać fajny nocleg, mieliśmy go bardzo blisko. 






Nazwa wsi Marianówka nie wzięła się z kosmosu. Kult maryjny rozwijający się na ziemiach polskich od średniowiecza zaznaczył się również i w tym miejscu. Ci pobożni wdrapują się (lub wjeżdżają autem) na górę Igliczną by odwiedzić Sanktuarium "Maria Śnieżna", Ci niepobożni za główną atrakcję traktują schronisko, gdzie mogą się napić się piwka ;]





Wycieczka zajęła nam niecałe 3 h, ale widoki jakie zastaliśmy na górze dały mały obraz tego jak wygląda pozostała część masywu. Wycieczka na Śnieżnik już w następnej części przygód Aniusi i Robcia ;)













architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy