Targowiska w Londynie przeszły moje oczekiwania. Najbardziej spodobał mi się Camden Market, który odwiedziłam w sobotę z samego ranka. około godz. 10. Nie wszystkie sklepiki były jeszcze otwarte, ale zdecydowanie można było wówczas spokojnie oglądać ciuszki, torebki, książki, upominki i tysiące innych rzeczy, które są tu sprzedawane. Jest po prostu wszystko, nowe i używane. Ludzi praktycznie nie było. Tłumy zaczęły się schodzić, gdy my to miejsce już opuszczaliśmy, ok. 13.
Nie mam pojęcia jak wielka jest powierzchnia zajęta przez sklepiki i stragany, ale na pewno nie mała. W uliczkach można się spokojnie zgubić. Wchodziliśmy w jakiś budynek, po to by za moment wyjść na świeże powietrze.
Oprócz dobrego shoppingu można też się dobrze napełnić jedzonkiem z całego świata. Nie zabrakło stoiska z polskim jedzeniem, na którym królował bigos i kiełbasa.
Jedno co mnie zastanawiało, to czy na prawdę w Londynie jest taki popyt na używane ciuchy? Ceny niektórych używanych rzeczy, czy nawet szmat, była powalająca. Zdecydowanie docenić trzeba polskie szmateksy, gdzie za kilka złotych wygrzebać można w zasadzie to samo.
Bardzo ciekawe były sklepy specjalistyczne np. z modą gotycką. Wrażenie robiły też szyldy czy reklamy sklepów, chociaż nie wiem czy to takie wielkie twory przyklejone do budynków można tak nazywać :)
Cyberdog to chyba najbardziej odjchany sklep, jaki widziałam w tej dzielnicy. Polecam zapoznanie się z asortymentem sklepu internetowego ;]
Chwilę wytchnienia od zakupów można znaleźć nad Regent's Canal.
Moda gotycka? Kiedyś szukałam (dawno temu) takiego sklepu w Polsce i mi nie wyszło.
OdpowiedzUsuńi uchroniło Cię to przed jakimś "błędem młodości"? :D
Usuń