23 października 2012

Graffiti z East Endu


Obecnie można by powiedzieć, że to trochę zboczenie zawodowe, jednak zainteresowanie wyglądem miast, ulic, różnego rodzaju przestrzeni zurbanizowanych siedzi w mojej głowie odkąd pamiętam. Ile to moich "genialnych" pomysłów na ulepszanie Grudziądza (miasto rodzinne) czy Poznania (aktualne miejsce zamieszkania) miałam, ile razy oburzona bezguściem lub głupotą projektantów, urzędników czy też zwykłych ludzi byłam nie jestem w stanie zliczyć ;] W każdym razie zmierzam do tego, że uwielbieniem darzę różnego typu przejawy "oddolnego" ulepszania przestrzeni. I nie przeszkadza mi wcale, że nie zawsze są one do końca legalne. 

Jednym z punktów głównych wyjazdu do Londynu od samego początku miało być poszukiwanie fajnych graffiti na East Endzie. Realizacja celu okazała się być bardzo łatwa. Wystarczyła sama obecność w tej dzielnicy i zwyczajny spacer wzdłuż głównych ulic. 







 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy