Letnie ciepełko ma to do siebie, że mój asortyment aktywności się ciutek rozszerza. Co jakiś czas udaje mi się np. wylądować w kajaku. Jest to szczególnie genialna opcja, jeśli temperatura utrzymuje się co najmniej w okolicach 25 stopni jak w ostatni weekend. Długie, kilkudniowe spływy kajakowe to nie moja bajka. Natomiast jeden dzień jest jak najbardziej ok. Kilka leniwych godzin spędzonych w zielonym otoczeniu w zupełności mi wystarcza. Niby można wiosłować, ale moja pomoc w wiosłowaniu kończy się zazwyczaj odbijaniem od jednego do drugiego brzegu i frustracją mego chłopa :D W rezultacie Robcio ma solidny trening na swoje muskułki, a ja czas na chillout z piwkiem przez większość trasy. Czy nie idealnie? :)
W ostatni weekend zawitaliśmy w Dolinę Baryczy, która znajduje się na granicy województwa wielkopolskiego i dolnośląskiego. Do towarzystwa mieliśmy przyjaciół spod Wrocławia, którzy zazwyczaj towarzyszą nam w narciarskich wyjazdach. Była to już druga edycja imprezy pt. "Kajaki na Baryczy". 2 lata temu przepłyneliśmy odcinek Potasznia - Sławoszowice k. Milicza (ten pościk!), a w tym roku kontynuowaliśmy trasę i z rozmachu zrobiliśmy półtora odcinka: odcinek Milicz - Sułów i pół odcinka Sułów - Żmigród. Ostatecznie z wynikiem ok. 20 km porzuciliśmy kajakowanie w Rudzie Żmigrodzkiej. Monotonność trasy skutecznie przerywały przeprawy przez zwalone drzewa, śnięte ryby, ataki robactwa i ucieczki z mielizn. Za jakiś czas na pewno będziemy kontynuować spływ Baryczą w tym samym gronie!
W ostatni weekend zawitaliśmy w Dolinę Baryczy, która znajduje się na granicy województwa wielkopolskiego i dolnośląskiego. Do towarzystwa mieliśmy przyjaciół spod Wrocławia, którzy zazwyczaj towarzyszą nam w narciarskich wyjazdach. Była to już druga edycja imprezy pt. "Kajaki na Baryczy". 2 lata temu przepłyneliśmy odcinek Potasznia - Sławoszowice k. Milicza (ten pościk!), a w tym roku kontynuowaliśmy trasę i z rozmachu zrobiliśmy półtora odcinka: odcinek Milicz - Sułów i pół odcinka Sułów - Żmigród. Ostatecznie z wynikiem ok. 20 km porzuciliśmy kajakowanie w Rudzie Żmigrodzkiej. Monotonność trasy skutecznie przerywały przeprawy przez zwalone drzewa, śnięte ryby, ataki robactwa i ucieczki z mielizn. Za jakiś czas na pewno będziemy kontynuować spływ Baryczą w tym samym gronie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz