18 stycznia 2014

Marokańskie kulinaria

Chyba jeszcze nigdy na żadnym wyjeździe nie udało mi się zjeść takiej masy lokalnej kuchni. Najlepsze w tym jest to, że większość z nich spróbowałam na Jamma el Fna przez 3 dni pobytu w Marakeszu. Po przeniesieniu się do Essaouiry przeżywałam takie rewolucje żołądkowe, że nie obyło się bez antybiotyków na marokańską florę bakteryjną. Dużo osób twierdziło, że to się już tam nie zdaża. Widocznie miałam pecha. Do końca wyjazdu funkcjonowałam z bólem brzucha, a loperamid łykałam jak cukierki! Wtedy zaczęłam zwracać uwagę na to co wcinam i nie próbowałam wszystkiego, co było pod ręką z pierwszego lepszego straganiku.

Marokańska kuchnia nie pieści podniebienia wykwitnymi smakami. Jest raczej prosta, ale jednocześnie potrafi być dobrze przyprawiona. Curry, pieprz, cynamon, imbir i wiele innych przypraw jest używanych na porządku dziennym. Najbardziej znaną potrawą jest tajine przyrządzana w specjalnym naczyniu o tej samej nazwie (dusi ono potrawę). Próbowałam tajine z kurczakiem, które w smaku było dość słabe. Prawdopodobnie jest to jedyna potrawa, której nie sfotografowałam. Najpierw byłam zbyt głodna, a później nie widziałam sensu w wyciąganiu aparatu :]

Fotografowałam za to wszystko inne. I tak rozpocznę może od śniadanka...
Kawa to dla mnie podstawa! A do niej najlepiej naleśniki z miodem. Mniem! W Marakeszu na Jamaa el-Fna polecono nam na śniadanie wpaść do Snack Toubkal, bo jest tanio i dobrze. Spotkani tam biesiadujący Marokańczycy swoją obecnością potwierdzili ten fakt. Zestawiki śniadaniowe za 20 dirhamów (ok. 8 zł) dają radę!


W Essaouirze mieliśmy noclegi ze śniadaniami. I tam dostawaliśmy zestaw placko-naleśnikowo-bagietkowy z masłem i dżemem.


Na obiad i kolację były już konkretniejsze wyżerki. A takie tylko z mięsem! Były więc szaszłyki.


Merquez czyli marokańskie kiełbaski. 


Trochę to dziwne, ale w Maroko po raz pierwszy spróbowalam kuskusu! Ten z kurą i warzywami :) 


Nie obyło się bez spróbowania hariry - marokańskiej zupy na bazie baraniny, soczewicy i fasoli. Była smaczna. Tradycyjnie jedzona w czasie ramadanu, ale jak widać udało się ją dostać "poza sezonem".    


Kolejnym "obowiązkiem" było spróbowanie ryb i owoców morza. Robcio rozsmakował się w krewetkach.


W Essaouirze restauracjo-stragany serwujące ryby i owoce moża są oczywiście w sąsiedztwie portu. Wybrana przez nas rybka z wystawy trafia na grill. Przyrządzone sardynki były jednak zbyt osmolone, więc pierwszej knajpy od strony placu nie polecamy.



Kraba nie próbowaliśmy, ale się zdziwiliśmy, gdy nagle zaczął  się ruszać! :)


Dla uspokojenia mojego żołądka czasem trzeba było się doładować fast foodem. Były niezłe!




W Essaouirze spotkaliśmy też stoisko z plackami. Jak się okazało ten z prawej wypełniony był farszem z kurczaka i zupki chińskiej (?).



Wiele osób z Marokiem kojarzy smak herbaty miętowej, którą serwuje się w metalowym imbryczku i nalewa z wysoka w celu jej napowietrzenia. Nazywa się ataj. Jest bardzo miętowa i obrzydliwie słodka, dlatego też charakterystyczna. Przed wyjazdem w markecie zakupiłam paczkę marokańskiej herbaty i wciąż uczę się ją odpowiednio przyrządzić. Za każdym razem uzyskuję tylko posmak, a nie smak. Jakby ktoś miał ochotę na namiastę Maroka, to polecam dobry tutorial Czajnikowego!


Niezapomnianym napojem był zdecydowanie sok pomarańczowy! Dla mnie mistrzostwo świata. Wyciskany na miejscu, szklaneczka najczęściej za 4 dirhamy (1,60 zł), ale tak dobry, słodki, zimny, że nie potrafiłam sobie go nigdy odmówić. Nie ma możliwości przygotowania go w PL. Nasze sklepowe pomarańcze nie dojrzewają w słońcu, więc nie są tak słodziutkie. Oprócz soku pomarańczowego dostępne są też cytrynowy, grejfrutowy i mandarynkowy. Hitem i tak jest pomarańczowy! 



Dobrze, że były słomki. Bo wypiłabym zdecydowanie zbyt szybko!


 A tu inne cudeńko - owocowy koktajl!


Marokańskie słodycze zbyt szybko pochłanialiśmy. Były bardzo słodkie i zbyt dobre! Podobno ich podstawą są migdały, miód i ciasto. Jednak na straganach spotkaliśmy też te z czekoladą. Na zdjęciu udało się uchwycić tylko shebbakii czyli ciasta a'la chruściki w miodzie i sezamie. Spożywane są podobnie harira w czasie ramadanu.


Robcio spróbował owoców opuncji i poleca nie przegryzać pestek! :)



I na koniec mój lider - PASTILLA! Jest to placek przekładany farszem z mięsa gołębia lub kurczaka i migdałów, posypany cukrem pudrem i cynamonem! Podobno wymaga długiego przygotowania, więc nie można go zjeść wszędzie, ale na placu w Marakeszu no problem! Polecam spróbować, bo to jednak niespotykana kombinacja smaków!

6 komentarzy:

  1. już szykuję żołądek na to wszystko. a pastillę sobie osobno zanotuję, słodko-słone zjem zawsze i wszędzie i zupełnie nie kumam czemu ludzie się krzywią na samą myśl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szykuj, szykuj! A jakby coś Was dopadło, to polecam od razu udać się do apteki. Polskie leki nie mają odpowiedniej mocy ;/

      Usuń
  2. o rany, mój ulubiony sok pomarańczowy! jeszcze ten z placu Dżemaa el-Fna, nigdzie nie smakował tak dobrze! w sumie to mogłabym żywić się przez cały wyjazd tylko i wyłącznie nim :) reszta z kuchni marokańskiej była dla zbyt.. doprawiona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się, smak tego soku jest niezapomniany! :)

      Usuń
  3. Asia i Bartek8 lutego 2014 19:38

    Heh:) Ja też nie jem nic czego wcześniej nie sfotografuję;) Mam bzika na punkcie żarełka:) Zresztą mój mężuczek też:) Czy wegetarianie będą mieli się tam czym pożywić?;) Czy pozostanie im do wyboru jedynie paliwko w postaci w/w soku pomarańczowego?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, znajdziecie tam coś dla siebie. Tajine czy kuskus z warzywami widziałam dość często. Są jeszcze sałatki, naleśniki i masa słodyczy :D

      Usuń


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Archiwum bloga

Obserwatorzy