4 stycznia 2014

Wywód o marokańskich nagabywaczach

Mówi się, że podróże kształcą. Niektórych mniej, innych bardziej. Ostatni wyjazd obfitował w sporo sytuacji, które dały do myślenia. Wiedziałam czego mogę się spodziewać po dość odmiennym kulturowo miejscu, ale jak się okazało. Nie byłam na to totalnie przygotowana. Przyzwyczajona do komfortowej Europy, gdzie jak komuś się jasno powie "nie, dzięki", to życie kręci się dalej. Ja idę w swoją drogę, a osoba coś mi oferująca szuka innego chętnego. W Maroku tak to nie działa.


Początkowo byliśmy uprzejmi. Odmiawialiśmy wiele razy tej samej osobie. Marokańscy nagabywacze, zwłaszcza z dużych miast jak Marakeszu, mają jednak swoje sposoby. Generalnie bazują na naturalnych odruchach człowieka. Bez problemu wiedzą, z kim mają do czynienia. Z łatwością zgadują narodowość. Zachodzenie drogi i rzucanie zapytania "Polska?" lub od razu wypowiedziane "Dzień Dobry" często wywołuje uśmiech, naturalnie zmuszało do odpowiedzi. Z dzień nam zajęło nauczenie nie odpowiadania na tego typu zaczepki :) Nasza odpowiedź zawsze wiąże się z następnym atakiem nagabywacza. Często już nie jednego, a również kilku sąsiednich. Generalnie odpowiedziałeś raz, jesteś bliżej "złowienia". Większa szansa, że się dasz na coś namówić. Wyrazisz jakieś zainteresowanie tym, co oferuje sprzedawca, to jedynym sposobem nie kupienia czegoś jest ucieczka. Cokolwiek odpowiesz by się wymigać od zakupu i odejść, czujesz się trochę jak zbieg :D

Na początku byliśmy słabi. Robcia złowili mniej lub bardziej autentyczni muzycy gnawa wsadzając mu na głowę czapeczkę z frędzelkiem. Jakość ich usługi odpowiada jakości poniższego zdjęcia :D


Później już nie odpowiadaliśmy na zaczepki, a szybko przechodziliśmy. Tylko co z to za radość zwiedzania miasta, szczególnie chodzenia po medynie, jak tak na prawdę wciąż uciekasz przed potencjalnymi nagabywaczami? W rezultacie trzeba po prostu zaakceptować całą tą sytuację i przestać się krępować kłamaniem o tym, że wrócimy poźniej, możliwe jutro spróbujemy jazdy na wielbłądzie, że mamy już na dziś inne plany itd. Gdybyśmy byli Pinokiami, nasze nosy byłyby bardzo długie po jednym takim dniu. 

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że te same kłamstewska wciska się dokładnie tym samym osobą nawet kilka razy dziennie. Kilka dni zajęło nam zanim przestawiliśmy się na "nie przejmowanie się". Wówczas już bez problemów odnajdywaliśmy się w marokańskiej rzeczywistości. Jednak początkowa irytacja nagabywaczami uzmysławia na maksa, w jak odmiennym miejscu się jest. Hotelowy pokój był wówczas oazą spokoju, gdzie nikt cię nie zaatakuje znienacka.


Najwyższy poziom asertywności osiągnęłam podczas plażowania w Essaouirze, fajnej miejscowości nad Oceanem Atlantyckim. Ataki tego samego sprzedawcy okularów przeciwsłonecznych powtarzały się średnio co pół godziny. Nie zrażał się odmowami i tłumaczeniem, że już mam okulary i nie potrzebuję nowych. Taka jedno spotaknie z kilkoma (jak nie więcej) odmowami potrafiła trwać nawet do kilku minut. W końcu podchodził, "produkował się", a ja dalej leżałam jak skała i udawałam, że wcale mi nie zabiera słońca i nie przeszkadza. W końcu rezygnował i odchodził :)))

Czy mogłam się na to jakoś lepiej przygotować? Raczej nie. Słyszałam o nagabywaczach. Wiedziałam, że są upierdliwi. Że męczą, ile wlezie. Pojęcie charakteru i skali tego odmiennego sposobu zdobywania klientów trzeba chyba doświadczyć. Obyć się z tym i nie dać sobie przez ten czas położyć obcych rąk na portfelu. Pociesza mnie to, że następny pobyt w kraju o podobnych zwyczajach będzie na pewno łatwiejszy.


A na koniec mała informacja: jeśli ktoś z Wami tak ładnie pozuje do zdjęć (dwa powyższe), to bądźcie pewni jednego - zarobił na Was sporo :]

2 komentarze:

  1. My w takich nagabywaczowych sytuacjach zaczynamy nawijać do nagabywaczy po polsku:) Są tak zdezorientowani, że dają sobie spokój;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde ja mam wrażenie, że marokańskich nic nie odstrasza ;] może Wasz sposób kiedyś gdzieś przetestuję!

      Usuń


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Archiwum bloga

Obserwatorzy