Po kilku dniach spędzonych w Marakeszu przenieśliśmy się nad ocean do Essaouiry (As-Sawira). Czerwień zamieniła się w biel, często skontrastowaną z błękitem. Sprzedawcy stali się mniej nachalni, więc i my bardziej rozluźnieni. Klimacik miasta spodobał nam się tak bardzo, że dopiero dzień przed wylotem przenieśliśmy się do Agadiru.
Pierwsze kroki po znalezieniu noclegu skierowaliśmy w stronę portu, do położonego w jego sąsiedztwie bastionu Skala du Port.
Na ulicach Essaouiry nie ma większego problemu z upierdliwymi sprzadawcami. Spacer po medinie jest o wiele przyjemniejszy niż w Marakeszu.
Mężczyźni w Maroku z chęcią okazują wobec siebie gesty przyjaźni. Przytulaski w miejscach publicznych i trzymanie się za ręce podczas rozmowy są tutaj normą. Marokanki teoretycznie cieszą się od 10 lat podobnymi prawami co mężczyźni, jednak do praktykowania równouprawnienia droga daleka. Jedyne kobiety samotnie spędzające czas w kawiarni spotaliśmy w barze koło uniwersytetu w Agadirze.
Mimo mizernej pogody widoki były świetne!
Niezłą atrakcję stanowiły mewy w ilościach hurtowych. Krążą jak sępy w okolicach portu.
Stoisko z ręcznie wyciskanymim sokami!! Droższe niż w Marakeszu, ale jak już ktoś raz spróbuje nie będzie potrafił sobie więcej odmówić :)
Mężczyźni w Maroku z chęcią okazują wobec siebie gesty przyjaźni. Przytulaski w miejscach publicznych i trzymanie się za ręce podczas rozmowy są tutaj normą. Marokanki teoretycznie cieszą się od 10 lat podobnymi prawami co mężczyźni, jednak do praktykowania równouprawnienia droga daleka. Jedyne kobiety samotnie spędzające czas w kawiarni spotaliśmy w barze koło uniwersytetu w Agadirze.
W hostelach/riadach w Maroku najlepsze jest to, że wszyscy mają tarasy na dachu. A ich środek to zazwyczaj patia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz