2 grudnia 2013

Nowa chata

Tyle razy już coś wynajmowaliśmy, że nie wiem czemu zawsze damy się nabrać, zrobić w konia, czegoś niedomówić, czegoś niezauważyć. Krótko mówiąc tym razem nie mam pralki (ma być w ciągu 2 tygodniu), kanapa nie nadaje się do spania (dziś kupujemy materace), a internet ma zabójczą szybkość (ciągniemy z komórek + dręczymy gościa o podpisanie nowej umowy). Uroczym dodatkiem jest również śmierdzącą grzybem łazienka. Wiadomo, brak sprawnego netu oczywiście boli najgorzej (jestem uzależniona!). Wytrzymam wszystko, bo wizja własnego konta niebawem się urzeczywistni i będę miała wszystko tak jak sobie wymarzę. Tymczasem Robcio krzyczy "This is Sparta!", a ja staram się złapać względną stabilność emocjonalną. Mimo wszystko, cieszę się na powrót do Poznania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Archiwum bloga

Obserwatorzy