Tykocin to niewielkie miasteczko leżące nad Narwią, w którym mieliśmy pierwszy majówkowy nocleg. Odznacza się ciekawym układem przestrzennym i sporą ilością zabytkowych budynków. Jak to zazwyczaj bywa, w najlepszym stanie zachowane są budynki sakralne. Słynna jest tzw. Wielka Synagoga, której dzieje sięgają 1642 roku. Chociaż żydowska społeczność lokalna od czasu hitlerowskiego mordu w 1941 r. zniknęła, to wątki żydowskie są stale obecne. Brudni, zmęczeni i przede wszystkim głodni po kilku godzinach jazdy rowerem zdecydowanie najbardziej doceniliśmy walory smakowe kuchni żydowskiej :) Policzki wołowe z kuglem serwowane w willi Regent robią dobrze! Policzki to na serio mięso z policzków, natomiast kugel to nic innego jak babka ziemniaczana.
Dla lubiących zabytki Tykocin oferuje jeszcze kilka atrakcji m.in. barokowy kościół pw. Trójcy Przenajświętszej, kamienice i domy przy Rynku, Zamek (największy za czasów Rzeczpospolitej Obojga Narodów) czy ponad 120 letni wiatrak koźlak. Ciekawszą opcją wydawała mi się wieża obserwacyjna z widokiem na rozlewiska Narwi (na północ od miasta), jednak pogoda płata czasem figle. Trzeba było odpuścić. Mieścina jest na serio urocza, idealna na spacer i dobry obiad :)
Wielka Synagoga w gorszej (na górze) i lepszej (na dole) aurze. Niestety nie udało się nam wbić w godziny jej otwarcia.
Barokowy kościół fajnie tworzy zachodnią pierzeję rynku.
Policzki wołowe z kuglem. Ostatnia chwila przed zniknięciem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz