16 lutego 2015

Warszawa

Przed wylotem do Gruzji mieliśmy półtora dnia do zagospodarowania w Warszawie. Tym razem zima w stolicy okazała się łaskawa. Nie było śniegu, zimna czy błota. Nasze warszawskie friendsy ugościły nas jak zwykle znakomicie i zabrały tam, gdzie jeszcze nie byliśmy :) 

W taki oto sposób w sobotni poranek trafiliśmy do Soho. Gdyby nie neony, pewnie byłabym zawiedzona. To one zdobią to miejsce i zachęcają do zwiedzania (krótkie, ale zawsze). Budynki fajne, ale puste. Oznaki życia znaleźliśmy tylko w restuaracji, gdzie na 1 klienta przypada 50 kelnerów. Dodatkowego plusa mogę dać Soho za fotogeniczność. Gdybym Robcio był jakimś faszionistą, to miałby foty z ekstra tłem. Jednak na wyjazdy, zawsze zdobi go ta sama, wciąż niezniszczalna kurtka Marmota. No i pindrzyć się do obiektywu nie bardzo ma ochotę...











W Muzeum Neonów znaleźliśmy szyld na nasze drzwi. Jest szansa, że zmieści się w pionie :]


Kawałek dalej grudziądzki smaczek - stary neon z Kina Helios. Było to jedyne sensowne miejsce serwujące jakąś kulturę w mojej młodości. Łezka w oku się kręci na wspomnienie oglądania w tych niewygodnych krzesełkach takich hitów jak "Titanic" :D



Później był spacer przez miasto. Starówka, Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat... czyli znana trasa spacerowa. 








I w końcu trafiliśmy na ekstra pączki do Pawłowicza, gdzie moje obżarstwo trzeba było udokumentować :)




Dla prawdziwych Poznaniaków to pewnie żaden szał, ale Warszawka odkryła pyry. Takie wielkie, co pękają podczas pieczenia, a później wypełniane są farszem. Odwiedziliśmy Groole. Po wepchnięciu dwóch nie chce się jeść na długie godziny. Gdyby farsze były jak ziemniaki na ciepło, groole byłyby mistrzostwem ziemniaka. A tak są tylko godną polecenia wariacją na temat ziemniaka. 



Wieczór spędziliśmy w teatrze. Robcio jako wielki teatralny koneser w prezencie na trzydziechę dostał bilety na spektakl "32 omdlenia" z Jandą, Stuhrem i Gogolewskim. Było fajnie i zabawnie. Jednak dokładną analizę gry aktorskiej prosić trzeba mego męża. To on do Teatru Polskiego w Poznaniu potrafi iść kilka razy zobaczyć jak grają tą samą sztukę!


5 komentarzy:

  1. No jak ładnie! Ale gdzie jest ten Kermit, to nie mam pojęcia. :D Warto wybrać się na te ziemniaki, jeśli nie jem mięsa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kermit -> http://tiny.pl/q31d9 :) A co do Grooli to większość jest wegetariańska, więc na pewno coś znajdziesz. Sprawdź na ich stronie! :)

      Usuń
  2. wow, swietne zdjecia, bardzo klimatyczne :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kino Helios....chlip chlip ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe miało ten klimat ;) Te DKF w czwartki pamiętam najlepiej!

      Usuń


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy