Przed wylotem do Gruzji mieliśmy półtora dnia do zagospodarowania w Warszawie. Tym razem zima w stolicy okazała się łaskawa. Nie było śniegu, zimna czy błota. Nasze warszawskie friendsy ugościły nas jak zwykle znakomicie i zabrały tam, gdzie jeszcze nie byliśmy :)
W taki oto sposób w sobotni poranek trafiliśmy do Soho. Gdyby nie neony, pewnie byłabym zawiedzona. To one zdobią to miejsce i zachęcają do zwiedzania (krótkie, ale zawsze). Budynki fajne, ale puste. Oznaki życia znaleźliśmy tylko w restuaracji, gdzie na 1 klienta przypada 50 kelnerów. Dodatkowego plusa mogę dać Soho za fotogeniczność. Gdybym Robcio był jakimś faszionistą, to miałby foty z ekstra tłem. Jednak na wyjazdy, zawsze zdobi go ta sama, wciąż niezniszczalna kurtka Marmota. No i pindrzyć się do obiektywu nie bardzo ma ochotę...
W Muzeum Neonów znaleźliśmy szyld na nasze drzwi. Jest szansa, że zmieści się w pionie :]
Kawałek dalej grudziądzki smaczek - stary neon z Kina Helios. Było to jedyne sensowne miejsce serwujące jakąś kulturę w mojej młodości. Łezka w oku się kręci na wspomnienie oglądania w tych niewygodnych krzesełkach takich hitów jak "Titanic" :D
Później był spacer przez miasto. Starówka, Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat... czyli znana trasa spacerowa.
I w końcu trafiliśmy na ekstra pączki do Pawłowicza, gdzie moje obżarstwo trzeba było udokumentować :)
Dla prawdziwych Poznaniaków to pewnie żaden szał, ale Warszawka odkryła pyry. Takie wielkie, co pękają podczas pieczenia, a później wypełniane są farszem. Odwiedziliśmy Groole. Po wepchnięciu dwóch nie chce się jeść na długie godziny. Gdyby farsze były jak ziemniaki na ciepło, groole byłyby mistrzostwem ziemniaka. A tak są tylko godną polecenia wariacją na temat ziemniaka.
Wieczór spędziliśmy w teatrze. Robcio jako wielki teatralny koneser w prezencie na trzydziechę dostał bilety na spektakl "32 omdlenia" z Jandą, Stuhrem i Gogolewskim. Było fajnie i zabawnie. Jednak dokładną analizę gry aktorskiej prosić trzeba mego męża. To on do Teatru Polskiego w Poznaniu potrafi iść kilka razy zobaczyć jak grają tą samą sztukę!
No jak ładnie! Ale gdzie jest ten Kermit, to nie mam pojęcia. :D Warto wybrać się na te ziemniaki, jeśli nie jem mięsa?
OdpowiedzUsuńKermit -> http://tiny.pl/q31d9 :) A co do Grooli to większość jest wegetariańska, więc na pewno coś znajdziesz. Sprawdź na ich stronie! :)
Usuńwow, swietne zdjecia, bardzo klimatyczne :))
OdpowiedzUsuńKino Helios....chlip chlip ;(
OdpowiedzUsuńHehe miało ten klimat ;) Te DKF w czwartki pamiętam najlepiej!
Usuń