11 listopada 2013

5 ciekawostek z podróży do Rosji..

.. o których nie wspomniałam. :)


1. Rosjanie rzadko noszą okulary! I nie wydaje mi się, żeby to wynikało ze super świetnego wzroku. Bo zauważyliśmy, że 1) mają okulary, ale ich nie używaj, 2) nie mają i ich nie używają, 3) nie mają, ale w razie potrzeby pożyczą od sąsiada :] A na serio mało spotkaliśmy okularników. Rosjanin grający z moim ojcem w szachy miniaturki specjalnie je pożyczał od innego Rosjanina, który co prawda miał, ale ich nie używał. Rosjanin mający okulary na pytanie dlaczego nie nosi okularów wymamrotał coś w stylu, że nie lubi. Wydaje się więc, że świadomość posiadania słabego wzroku jest częsta u Rosjan, ale nie jest to zbytnio popularne i modne, więc co nieliczni zakładają swoje bryle (jeśli je mają), jak już na prawdę muszą. Tyle moich domysłów :)

2. Bajkał jest słodki :D W sumie nic dziwnego, bo jest jeziorem. Jednak jakoś naturalnie wchodząc do zbiornika, gdzie są spore fale czułam, że woda będzie słona. Dorzucając do tego kamienistą plażę i górskie widoczki można się mile zaskoczyć przy pierwszym zanurzeniu :)



3. Spotkaliśmy Rosjan, którzy nie lubią wódki! A stereotypowo wydaje się to nie możliwe. Co lepsze googlując wynalazłam kilka ciekawych informacji na temat picia :] Rosjanie wcale nie królują w statystykach. W 2011 roku największe spożycie alkoholu było w Mołdawii (18,2 l czystego spirytusu na głowę). Rosja uplasowała się na 20 miejscu z 15,8 litrami spirytusu na głowę. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że 1/3 Rosjan wcale nie spożywa napojów alkoholowych. Eksperci twierdzą, że Rosjanie zaczeli stawiać na jakość, a nie ilość. Dlatego piją po prostu mniej. Dla chcących ciutek większej dawki informacji o rosyjskim piciu odsyłam tu



4. Angara. Do Bajkału wpływa ok. 390 rzek, a tylko jedna wypływa. Jest nią właśnie Angara. Jej źródło podobno nigdy nie zamarza. Nawet przy 40 stopniach na minusie! :) 



5. Piwo - Rosjanie nie mają za dużo swoich browarów. Szczególnie na Syberii o wiele częściej spotka się piwo europejskie, zwłaszcza czeskie, niż rosyjskie. Importują je na potęgę, więc cenowo wypadają całkiem korzystnie. Ja jednak tam, gdzie mogłam próbowałam lokalnego. Jak się okazuje najłatwiej było je zdobyć na dworcach kolejowych :)


2 komentarze:

  1. ja bym jeszcze dodała do ciekawostek te wszędobylskie krowy... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem... tylko w Dolinie Tunkińskiej je spotkałam. Gdzie indziej krów nie doświadczyłam ;]

      Usuń


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Archiwum bloga

Obserwatorzy