14 listopada 2011

Trip w Tatry

Minął kolejny długi weekend, tak upragniony w pracującym życiu Aniusi ;] Tym razem ruszyłam z wiernym towarzyszem mojej doli - Robciem w Tatry.
Podczas trzydniowego pobytu odwiedziliśmy Tatralandię, którą serdecznie odradzamy na długi weekend i o tej porze roku. Nic pasjonującego w tym jednym z najlepszych aquaparków w Europie nie zobaczyliśmy (ciekawszy jest aquapark Hotelu Gołębiewskiego w Karpaczu), a z nudy (bo wszędzie tłumy, a kolejki na zjeżdżalnie całkiem spore) wygrzaliśmy się w ciepłym baseniku, bo popływać też nie dało rady.

Punktem kuliminacyjnym naszego wyjazdu było oczywiście chodzenie po górach i tak dnia 12.11.2011 ruszyliśmy ok. 7 rano w góry. Wdrapaliśmy się na Nosal, dalej spacerek na Halę Gąsienicową, Przełęcz Świnicką i grzbietem przez kilka szczytów na Kasprowy, gdzie kolejka zawiozła nas do Kuźnic. Czysta rekreacja! Pogoda rewelacyjna - cieplutko jak nigdy. Warunki w górach dobre na południowych stokach, a tam gdzie nie docierają promyczki była zabawa! I tak wejście na Przełęcz Świnicką dostarczyło niemało emocji - spore oblodzenie, zbity śnieg i kamienie spadające z góry. Ale przeżyliśmy i nic sobie nie zrobiliśmy, w przeciwieństwie do ludzików, o których poczytać można tutaj. Kronika TOPRu wciąga niczym fascynująca powieść!

Na Kasprowym Wierchu istna rewia mody - Panie i Panowie (Ci wjeżdżający kolejką oczywiście) prezentowali krupówkowe zakupy, a Ci co postanowili zobaczyć trochę więcej niż standardowy widok i ruszyli grzbietem na sąsiednie szczyty, niczym prawdziwe kozice (zwłaszcza babeczki) w trzewikach (nie zabrakło obcasików) skakały po lekko oblodzonych kamyczkach trzymając mocno swoje torebeczki. Ci co postanowili schodzić z Kasprowego ładnie ślizgali się na dupie po ośnieżono-zlodowaciałej ścieżce ;] Poza tym Kasprowy jest doskonałym miejscem do obserwowania polskiego chamstwa - kto się pierwszy wepchnie ten lepszy i nie ważne czy to kolejka do kasy czy wagonik kolejki, a może i oblodzone schody. Zasada jest jedna: kto pierwszy, ten lepszy!

Jak to prawdziwi turyści odwiedziliśmy Krupówki, nie zaopatrzyliśmy się jednak w ciupagi, oscypki czy ciuszki z tatmtejszych sklepów, a jedynie zjedliśmy smaczną kolacyjką w lokalu o magicznej nazwie "Kasza Nasza". Miejsce bez specjalnego klimatu (trochę ciasne stoliki, żeby złożyć zamówienie trzeba wykręcić sobie głowę, bo kelnerka stanie dokładnie za twoim lewym barkiem, a nie z boku by widzieć twarz klienta), ale jedzonko jak najbardziej polecamy!

W drodze powrotnej odwiedziliśmy Kraków - szybki spacerek, czekoladka (bardzo słodka)i tiramisu w Wenzlu, zakup gazetek i śmigamy dalej do naszej poznańskiej norki!

Tatry


Tatry

Tatry

Tatry

Kasprowy

Tatry

Tatry

Tatry

Tatry

Tatry

Tatry

Tatry

Tatry

Tatry

Tatry

Tatry

Tatry

Kasprowy

Kasprowy

Kolejka

Krupówki

Krupówki

Krupówki

Kraków

Kraków

Kraków

Robcio śliniący się na tiramisu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy