15 marca 2015

Kazbegi

Jeśli myślicie, że w znanych górskich miejscowościach zawsze, ale to zawsze musi być dużo atrakcji, jesteście w błędzie. Kazbegi z tym słynnym kościółkiem, który pojawia się zawsze na Fly4free, gdy są tanie loty do Gruzji, jest dziurą. Gruzińską dziurą z kilkoma sklepami, restauracjami, jakąś szkołą, kościółkiem, pomnikiem pamięci radzieckich żołnierzy, a jej centrum to plac, na którym zawsze znajdzie się jakiś bezdomny pies. Ta dziura ma jednak coś ekstra - widoki na góry! Takie góry, które przyciągają wzrok, wręcz hipnotyzują. Żeby jednak poczuć jak omamiają zmysły, trzeba mieć cudną pogodę. Okazuje się, że jesteśmy w czepku urodzeni i załapaliśmy się na nią w dniu przyjazdu!




Słynna katedra Cminda Sameba (2170 m n.p.m., 2 h drogi zimą) i Kazbek (na prawo, 5034 m n.p.m.) to prawdopodobnie jedyne miejsca, gdzie warto się udać z Kazbegi. O ile bez problemu można się dostać do kościółka, to na Kazbek potrzeba co najmniej 2 dni wspinaczki w górę.




Jeśli do Kazbegi docierasz o godz. 14, raczej nie ma sensu ruszać do kościółka i ryzykować powrót po zmierzchu. Trzeba ruszyć na wioskę i poszukać inne atrakcje.





Chwila moment i znajdujemy krówki. Nie ma ludzi, ale są krowy. Jak są krowy, to i krowie portrety zalegają na dysku. Krowia fascynacja mija szybko. Pojawiają się świenie. Nie byle jakie świnie a jedyne niepowtarzalne gruzińskie galopujące świnie ;)  









Gdy już napatrzysz się na góry, zaprzyjaźnisz z krowami, przejdziesz główne ulice wioski, pozostaje shopping. Niestety na duży wybór nie licz. Nawet asortyment sklepu o światowej renomie potrafi rozczarować :)



Spacer po wioseczce zajmie z pół godziny, zakupy kolejne pół. Później pozostają rozrywki alkoholowe. Lokalne piwko Kazbegi jest całkiem dobre. Moim numerem 1 jest jednak swojskie wino, domowej roboty (dostępne w warzywniaku). Jeśli mąż mówi, żeby nie kupować dużego 5-litrowego baniaka, to oznacza tylko, że trzeba takie kupić. A następnie wozić ze sobą cały wyjazd, pić w każdym możliwym momencie, a na samym końcu i tak przelać połowę baniaka do termosu + 1,5-litrowej plastikowej butelki i zabrać do Polski ;) 



6 komentarzy:

  1. jaaaa świetnie, chyba tam wypoczęliście? Bo wyczuwam spokój i cisze na tych forach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na coś brak rozrywek się przydał :) było całkiem git!

      Usuń
  2. Google markt i galopujące świnie mnie urzekły :D Czekam na więcej takich relacji !! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale włochate te świnie! nie mogę, jaka pogoda. znajomi z ktorymi mielismy jechac też mieli takie słonce - a zaraz potem spadł taki snieg, że nie mogli sie wydostac z kazbegi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zdążyli na samolot? Właśnie takiej sytuacji się bałam. Nawet miałam sen, że zasypuje nas, nie możemy się wydostać i finalnie spóźniamy się na lot. Całe szczęście, że był to tylko sen :)))

      Usuń


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy