Planowany od wielu miesięc, w końcu nabiera realnych kształtów. Chociaż słowo "planowany" to na dzień dzisiejszy jeszcze duże słowo. Napierw powstało marzenie mojego ojca, później było uświadomienie Staruszka, że nie trzeba kupić wycieczki za 20 tys., tylko zorganizować wszystko samemu, a będzie dużo taniej. Na fajne wyjazdy nie trzeba mnie długo namawiać, więc podjęłam się organizacji w zamian za sponsoring wyjazdu. Poza tym Staruszek pewnie się cieszy, że ma z kim jechać :) Początkowo byłam bez większego entuzjazmu, ale im bliżej daty wyjazdu, tym cieszę się coraz bardziej. Najpierw dorwałam stosunkowo tanie bilety lotnicze, później przystąpiłam do załatwiania wiz. Chociaż wydaje mi się, że ta kolejność nie była do końca przemyślana. :P A kilka dni temu po sporych trudnościach udało mi się zakupić bilety na główną atrakcję wyjazdu - kolej transyberyjską! Za miesiąc jadę do Rosji :)))))))
Ogólnie plan jest dość prosty. Wylot z Warszawy, kilka dni w Moskwie, podróż koleją transyberyjską do Irkucka, jakiś tydzień bujania się po nadbajkalskich cudach, a ostatecznie powrót samolotem do Berlina, później do PL. Mam jeszcze miesiąc, a sporo do zrobienia. Najbliższy czas spędzę na czytaniu przewodników, nauce podstaw rosyjskiego i zakupie ekwipunku dla Tatuśka. W końcu to jego pierwsza daleka i długa podróż od wielu lat :)
Bilety lotnicze
Kombinowałam od wielu miesięcy, jakby to zrobić najtaniej. W rezultacie do Moskwy lecę z Warszawy linią łotewską AirBaltic (ok. 130 euro/os., w tym dokupiony bagaż nadawany) z przesiadką w Rydze. Bilet powrotny z Irkucka do Berlina, z przesiadką w Moskwie kupiłam na stronie AirBerlin (ok. 1310 zł/os.), ale operatorem lotu z Irkucka do Moskwy jest S7 Siberia Airlines. Bilety kupiłam ponad 4 miesiące przed wylotem, więc ich łączny koszt to niecałe 2000 zł. Tańszych opcji nie znalazłam i nie wiem czy istnieją :)
Wiza rosyjska
Początkowo chciałam załatwić ją w Poznaniu. W rezultacie wizę załatwiłam w Gdańsku - tam gdzie powinnam, bo obowiązuje rejonizacja (zgodnie z miejscem zameldowania). Podczas pierwszych przymiarek (załatwianie ubezpieczenia i vouchera turystycznego) w Poznaniu dowiedziałam się, że zdecydowanie łatwiej dostać wizę w Gdańsku. Podobno znane są przypadki celowych przemeldowań. Uzbrojona w takie informacje, wolałam nie kombinować i wniosek wizowy zawieść do Gdańska.
Nie do końca świadoma co i jak, wniosek wypeniłam sama. Były błędy, ale bez problemu poprawione zostały w gdańskim centrum wizowym przez osobę go przyjmującą (Rosjanka płynnie mówiąca po polsku, zdradziło ją wyłącznie nazwisko). Jedyna rzecz, która mnie zaskoczyła, to konieczność posiadania pełnomocnictwa notarialnego w przypadku załatwiania wizy dla innej osoby. W przypadku osoby z rodziny wystarczył zwykły dokument podpisany przez mojego ojca i mój akt narodzin! Oba dokumenty zeskanowałam i dosłałam po powrocie. :)
Tydzień po złożeniu wniosku, bez problemu odebrałam paszporty z wizami. Wówczas było już pewne, że nie ma odwrotu i Rosja na nas czeka :)
Bilet na kolej transyberyjską
Bilety kupić można najwcześniej 45 dni przed datą podróży. Uzbrojona w przewodnik (klik) postanowiłam nie korzystać z pośrednika i wszystko załatwić sama, za pomocą karty kredytowej Roberta. I wszystko było pięknie, aż do momentu płatności (jedynej rzeczy, którą nie mogłam przećwiczyć wcześniej). Teoretycznie wystarczyć powinna zwykła karta kredytowa. W praktyce (po 4 godzinach prób) okazało się, ze trzeba mieć kartę z zabezpieczeniem 3D Secure. W międzyczasie były telefony do banku polskiego, a później banku rosyjskiego (odpowiedzialny za płatności na stronie internetowej). Zabezpieczenia 3D Secure nie oferuje mbank, więc Robcio nie mógł zrealizować transakcji. Na szczęście przypadkiem wyczytałam, że to zabezpieczenie nie musi być wcale do karty kredytowej, a może być również do zwykłej karty do konta. Można ja także zdobyć bez problemu (czyli przez interenet) w WBK. Odkrycie takich istotnych informacji, po kilku godzinach umożliwiło ostatecznie dokonanie zakupu upragnionych biletów :)))
Koszt biletu Moskwa - Irkuck w klasie plackarta: 6235 rubli/os (ok. 626 zł).
Przedsmak Rosji mieliśmy podczas próby nawiązania kontaktu z bankiem rosyjskim.
Połączenie 1.
Robcio: Hello. Do you speak English?
Bank: beep beep beep [rozłaczył się]
Połączenie 2.
Robcio: Hello. Do you speak English?
Bank: Ja gawari pa ruski. [tak brzmiało ze słyszenia]
Robcio: Could I talk to somebody, who speaks English?
Bank: Ja gawari tolko pa ruski! [wykrzyczane] beep beep beep [rozłączył się]
Wszystko wskazuje na to, że będzie ciekawie. W tym tygodniu zaczynam naukę rosyjskiego ;))))
Ja gawari paruski !! hahaha. Ja mam kilkanaście osób w pracy z Rosji które między sobą (i np w mojej obecności) zamiast szprechać dojcze szprache to sobie gawarią. Powiedzmy że znam 10 słowek i więcej nie potrzebuję ;)
OdpowiedzUsuńTeż chciała bym się tam wybrać. Rosja to takie interesujące miejsce !
Życzę Ci aby wszystko Ci się udało !!!
Można liczyć może na pocztówkę ?:)
A dziękuję bardzo :) Wyślij mi adres na aniusiapadusia@gmail.com. Nic nie obiecuję, ale zobaczę co da się zrobić ;)
UsuńHeeeeeeeeeeeeeeeeeeej, ale super! Normalnie podekscytowałam się prawie tak, jakbym to ja miała jechać. ;) Już się nie mogę doczekać relacji! :D
OdpowiedzUsuńA ile czasu będziecie w sumie w Rosji?
16 dni, w tym prawie 4 doby w pociągu :D
UsuńWow, kolej transsyberyjska, wezmiecie mnie ze soba??
OdpowiedzUsuńhehe możemy spróbować w jakiś bagaż wcisnąć :P
UsuńTaaaak, jestem za :))
UsuńAle zazdroszczę! Przejazd koleją transsyberyjską chodzi mi po głowie od wielu lat. Najdalej pociągiem udało mi się dojechać na Krym (2 doby ze Lwowa) i przystanki, podczas których można na peronie kupić od miejscowych gorące pierogi, pyszny chleb, suszone ryby i zimne piwo to jedne z moich ulubionych wspomnień z podróży.
OdpowiedzUsuńKilka lat temu też miałam przyjemność przejechać się pociągiem na Krym i jedzonko do zakupienia na różnych dworcach również dobrze wspominam :)) Przez tamten wyjazd chyba wiem czego spodziewać się latem w Transybirze - ukropu i wiecznego potu na ciele! :D
Usuń