Na szczęście w tygodniowym pobycie było kilka pozytywów:
1. Fado na Alfamie - w dzielnicy, gdzie są początki tej muzyki
2. Sangria w dużych ilościach - szczególnie tania i dobra w Casa Do Alentejo (adres: R. Portas Santo Antão 58,twór pomiędzy domem kultury, barem i restauracją)
3. Zwiedzenie miejsca segregacji odpadów komunalnych
4. Pierwsza podróż samolotem
5. Życie nocne na Bairo Alto
6. Brak czasu na myślenie o powrocie do pracy ;)
Zajęcia z "ekologii"
Wrota dworca, gdzie był i hostel
Hostel
Polish group
Lizbona
Lizbońska dzielnica biedy - lepsza niż "normalne" polskie osiedle
Dziwadła
1. Przecena porcelanowych urn w chińskim sklepie
2. Polski akcent za granicą
Szkoda, ze taki niewypal to byl... A do tego taka szaruga, nie nastraja optymistycznie. Mam jednak nadzieje, ze te zle wspomnienia sie ulotnia i zostana tylko te dobre :)
OdpowiedzUsuńCo do fotek, to zakochalam sie w tych czerwonych latarniach i motelu ;)