Wieczorem dojeżdżamy na wyspę Skye. Nocleg mamy w Kyleakin - pierwszej miejscowości po przejeździe przez most. Żeby zobaczyć jak najwięcej wyspy przed powrotem do Glasgow, planowanym w połowie następnego dnia, szybko idziemy spać. Zdarza się cud (łóżko z nami nie wygrało) i już przed świtem wsuwając kanapki z Tesco oczekujemy na spektakl zwany wschodem słońca :)
Gdy Szkoci ze Skye jadą do pracy, my jedziemy zwiedzać ich wyspę. Pierwsze godziny mijają nam w pięknym słońcu. Miękkie światło wzmacnia soczysty kolor żółtych traw, które są dla mnie (zaraz po wrzosowiskach) drugim hitem tego wyjazdu. Na trasie znajduje się kilka punktów postojowych, więc z wielką radością pstrykam fotki. Mogłabym łapać po 30 ujęć tego samego zbocza z różnych, niewiele się różniących perspektyw, ale znudzony Robert jasno daje znać, że czas nam ucieka..
Dojeżdżamy do Portree. To największe miasto na wyspie, które słynie chyba tylko z tego, że ma kolorowe domki nad zatoką. Zawsze coś, ale nie na tyle, żeby tracić czas na dłuższe spacery :) Pstryk, pstryk i już jesteśmy na drodze A855 w kierunku Staffin. Plan mam tylko jeden - objechać półwysp Trotternish, ten wychodzący najbardziej na północ, uznawany za bardzo malowniczy.
Najważniejszą atrakcję na półwyspie jest skaliste, pochodzenia wulkanicznego wzgórze Storr, u podnóża którego zostawić można auto i wyruszyć na wspinaczkę. Nie robimy całej trasy na najwyższy szczyt Storr, ale dochodzimy do najsłynniejszego ostańca - Old Man of Storr. Rozciągające się widoki zadawalają moje oczy :)
Po powrocie do parkingu (2,5 h później) okazuje się, że pogoda zamierza zmienić się w prawdziwie szkocką. Nie marnujemy czasu i jedziemy dalej na północ, zatrzymując się co chwilę przy kolejnych atrakcjach. Rytm podróży wyznaczały nam pojawiające się co kilka km parkingi. Z fajnych miejsc na wspomnienie zasługuje wodospadzik Mealt Falls spadający z klifów Kilt Rocks. Zdecydowanie wyróżniał się on spośród innych zielono-łąkowo-klifowo-wzgórzowych widoczków :)
To by było na tyle Szkocji. Jeśli chodzi o informacje praktyczne, to nie mam się czym dzielić. Nie weszłam w posiadanie magicznych sztuczek na tanią Szkocję, więc ponowie apel z ostatniego posta: wiecie jak, dajcie znać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz