1 listopada 2015

Islandia #9 - Wodospady

W Polsce nie ma wodospadów zapierających dech w piersiach. Te największe, najpiękniejsze i pewnie powszechnie znane - Wodospad Kamieńczyka, Wodospad Wilczki, Wodospad Szklarki (wszystkie w Sudetach), Wodogrzmoty Mickiewicza, Wielka Siklawa (oba w Tatrach), widziałam kilkakrotnie i niestety jako dziecko, nastolatka czy pełnoletni człowieczek nie powaliły mnie na tyle, bym chciała siedzieć i je podziwiać przez co najmniej pół godziny. Wszystko odbywało się na zasadzie - o jest, fajny, idziemy dalej.

Wodospady z Islandii, nawet te najmniejsze ciężko porównać do polskich. Nie ważne, gdzie się znaleźliśmy, zawsze taki wodospad miał w sobie coś ekstra. Zawsze spędziliśmy nad nim dużo czasu :) Dzisiaj mój subiektywny ranking islandzkich wodospadów. 

1. Litlanesfoss i Hengifoss 
Położone są we wschodniej części Islandii i nie potrafię ich potraktować oddzielnie. Muszą być razem, bo tworzą się na biegu tego samego cieku, w bliskiej odległości od siebie. Nie wiem, który fajniejszy. Pierwszy mijany na trasie z pięknymi bazaltowymi kolumnami to Litlanesfoss. Drugi, poprzecinany czerwonymi warstwami skał to Hengifoss. Trasa do nich to też nie lada gratka. Idzie się wydeptaną w glinie ścieżką, a każdorazowe odwrócenie się do tyłu ukazuje jezioro Lagarfljót w innej perspektywie. Przez to, że wędrówka nie jest banalna i trzeba pokonać trochę metrów przewyższenia, a czasem i przeskoczyć przez rzekę, trasa nie jest specjalnie oblegana. A to już istotny atut! 







2. Gulfoss 
To pierwszy wodospad, który zobaczyłam na Islandii. Pierwszy powalający wielkością i pierwszy, którego rozprysk wody spowodował, że byłam lekko mokra. Dlatego pewnie tak dobrze go oceniam. Stawiam, że będzie to pierwsze miejsce na Islandii, gdzie wprowadzi się możliwość poboru opłat. Znając islandzkie ceny, polecam spieszyć się z realizacją podróży na Islandię :)




3. Wodospady przy drodze 261
Natknęliśmy się na nie, gdy spontanicznie, jeszcze nieświadomi braku możliwości wjazdu wszędzie, gdzie nas chęć poniesie, drugiego dnia podróży odbiliśmy w Hvolsvöllur w kierunku Þórsmörka.    Oczywiście trasa okazała się nie przejezdna na samym końcu (lawiny błotne), ale co napatrzyliśmy się na małe i ciutek większe wodospadziki, wcinające się ostro w wyniesienie, to nasze. 





4. Dettifoss
Wielki, położony w północno-wschodniej części wyspy wodospad, którego spadające wody tworzą niezły szum. Jeden z najbardziej "energetycznych" w Europie. Możliwy do oglądania z dwóch stron kanionu. Jednak by to uczynić, trzeba pokonać tylko 60 km drogi...




5. Glymur
Najwyższy islandzki wodospad. Przyzwyczajeni, że do prawie wszystkich wodospadów można podjechać autem i podejść w klapkach, miło zaskoczyliśmy się Glymurem. W przedostatni dzień naszego wyjazdu zrobiliśmy wycieczkę z przeprawą przez potok, bardzo ostrym podejściem i genialnymi widokami. 





  

6. Seljalandfoss 
To taki wodospad, który widać z daleka, z drogi jadąc na wschód od Reykjaviku. Chyba nie ma osoby (pewnie poza Islandczykami pokonującymi tą drogą codziennie), która by go ominęła. Jeśli chcecie wiedzieć, co kryje się po drugiej stronie wodospadu, polecam ubrać kąpielówki i ruszyć ścieżką w prawo lub lewo. 





7. Hraunafossar 
Taki cudo powstaje, gdy warstwa wodonośna przecina się z powierzchnią terenu. Takiego widoku ukształtowania wodospadu zupełnie się nie spodziewałam. Widzieliście gdzieś w Europie coś podobnego?


8. Skógafoss
Szeroki, całkiem wysoki. Można go oglądać siedząc na polu campingowym rozłożonym u jego stóp, jak i z góry, po wdrapaniu się schodami na platformę widokową. Wybierając pierwszą opcję na pewno się nie zmęczymy, ale to druga zapewnia ciekawe widoki na okolicę.



9. Dynjandi (Fjallfoss)
Położony we Fiordach Zachodnich. Podobnie jak wyglądu Hraunafossar, nie spodziwałam się kaskadowych schodków Dynjandi. Wrażenia z jego odwiedzin zwiększa fakt, że wszędzie dookoła niego są tylko cudne fiordy. 





 10. Godafoss 
Wodospad w kształcie podkowy. Niewysoki, ale wody rzeki Skjálfandafljót wpadają do koryta kilkoma nurtami z trzech stron świata. 


To by było tyle tych najfajniejszch. Islandia psuje człowieka. Jestem ciekawa, kiedy znów zobaczę wodospad, który mnie zaskoczy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Obserwatorzy