10 sierpnia 2015

Islandia #5 - Westfjorden

Na Fiordy Zachodnie wjeżdżaliśmy wieczorem w mega mgle z nadzieją, że rano będzie coś widać. Rano było coś widać, ale nie na tyle, żeby dostrzec to, co najlepszego ma ten region. Fiordy częściowo chowały nam się za chmurami i widoki mimo, że piękne po ponad tygodniu islandzkiego tripu już nie powalały na kolana. Trochę zniechęceni objeżdżaliśmy jedną zatokę po drugiej licząc, że w następnej może już nie będzie chmur. Taki był nasz pierwszy dzień na najstarszej części Islandii. 





Region Fiordów Zachodnich powstał 15-16 mln lat temu. W okresie zlodowacenia gruba warstwa skał wulkanicznych została poddana działalności lodowców. A te rzeźbiły skały tak mocno, że w najwęższym miejscu pomiędzy dwoma fiordami (Gilsfjörður i Bitrufjörður) jest dziś tylko 7 km szerokości. Rzeźba terenu regionu jest na tyle zróżnicowana, że łatwiej podróżować drogą morską lub lotniczą. Drogą lądową spokojny objazd półwyspu zajął nam 2 dni i w najwyższych częściach dostarczył naszym oczom krajobrazów ze śnieżnymi pozostałościami zimy. 






Na Islandii zawsze znajdzie się jakiś wodospad. Te mniejsze nawet nie są wspominane w przewodnikach. Przy tych większych zawsze warto się chociaż na chwilę zatrzymać. Wodospad Dynjandii, położony na samym końcu Arnarfjörður, tworzy fajny kaskadowy układ. Ponadto widok roztaczający się spod samego wodospadu na zatokę zachęca do przycupnięcia.







Pogoda marzeń zaczęła się na sam koniec dnia, w momencie gdy zbliżaliśmy się do miejscowości Flokalandur, w południowej części regionu. Chmury pierzaste (cirrusy) zwiastowały nam dobrą pogodę na następny dzień objazdówki po fiordach.






Były cirrusy, jest i pogoda. Drugi dzień na Fiordach Zachodnich rozpoczęliśmy od podróży wzdłuż zielonej łąki usypanej mleczami. Taka soczysta żółto-zielona polana to jednak raczej rzadki widok na Islandii. Dominujące kolory to raczej szary, brązowy czy zgniła zieleń. Tym większy był mój (i kilku innych turystów pstrykających foty) smutek, że wejścia na nią chroniło ogrodzenie. 



Nacieszyliśmy się chwilę piękną pogodą i już za moment, w drodze do słynnego ptasiego klifu Latrabjarg znów musieliśmy zaprzyjaźnić się z mgłą i chmurami. Latrabjarg to najdalej na zachód wysunięta część Islandii. W geopolitycznie można by rzecz, że jest to też najdalej wysunięta część Europy, jednak leży na pólnocnoamerykańskiej płycie kontynentalnej. Dlatego też takie stwierdzenie jest chyba jednak nie do końca prawdziwe :) 





Latrabjarg odwiedza masa ornitologów. Jest to jedno z największych skupisk ptaków morskich na wyspie. Prawdziwi ptasi wyjadacze celują w ptaszki na serio wielkimi obiektywami. 



W życiu nie wystarczy mieć jednak tylko wielką lunetę. O wiele bardziej potrzebne jest szczęście. Dlatego też maskonury, najpopularniejsze (wręcz kultowe) ptaki Islandii, w liczbie dwóch sztuk wylądowały u naszych stóp! Piski radości trwały tyle, ile wycelowanie lustrzaneczki w ich kierunku. Łapałam te chwile bardzo szybko w kadrach, bo już po niecałej minucie uciekły do swoich wyżłobionych w klifie tuneli. 







W drodze do miejscowości Bilduladur wróciła piękna pogoda. Tam, gdzie ograniczała widoczność dzień wcześniej, teraz pozwalała fiordom prezentować się w całej krasie. Żeby nacieszyć się ich widokiem z premedytacją prowadziłam Roberta w nieprzejezdną, ale bardzo widowiskową drogę z Bilduladur do Selardalur (nr 619). Z całą pewnością mogę powiedzieć, że najlepsze widoki na fiordy mieliśmy właśnie tam! :)







Podziwialiśmy nie tylko te fiordy, u podnóża których wytyczona byłą trasa, ale i fiordy po drugiej stronie zatoki, czasem próbujące się schować z kłębami chmur. Najlepsze widoki tworzyły się, gdy za wzniesień schodziły masy powietrza, a my jechaliśmy pod słońce. 


















Trochę poszałałam z ilością zdjęć. Mam nadzieję, że Was ona nie zniszczyła i dotrwaliście do końca :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


architektura (8) art (6) bieganie (2) Bułgaria (2) Chorwacja (1) Czechy (6) Dania (2) Deutschland (9) dolnośląskie (20) dziwy (2) Estonia (1) etno (2) event (9) film (5) Francja (7) góry (34) Grudziądz (16) Gruzja (6) Islandia (11) jesień (12) kajak (2) Karkonosze (5) koty (8) kuchnia (3) kujawsko-pomorskie (18) lato (8) Litwa (1) lubelskie (1) Łotwa (1) łódzkie (1) majówka (8) małopolskie (9) Maroko (14) mazowieckie (5) narty (10) okolice Poznania (5) party (2) PKP (2) podlaskie (12) pomorskie (7) Portugalia (14) Poznań (43) R. (20) rodzinka (6) Rosja (24) rower (17) rozkminki (9) Rumunia (3) samo życie (42) Słowenia (1) sport (10) szkolenia (1) Szwecja (1) śląskie (1) świętokrzyskie (6) Tatry (6) Toruń (3) UK (10) Ukraina (2) warmińsko-mazurskie (3) wielkopolskie (7) wiosna (8) Włochy (6) zachodniopomorskie (2) zamki (6) zima (16) zwierzaki (7)

Archiwum bloga

Obserwatorzy